niedziela, 18 lutego 2018

"Nie mam czasu" a moja organizacja

Wstęp
Najlepiej zacząć od początku. Motywacją do wpisu były niekończące się teksty osób , że nie mają na nic czasu, że nowy obowiązek, a zalegają ze starymi itd. Najbardziej denerwował mnie "z chęcią bym to zrobiłam,ale nie mam czasu" z ust osób, których jedynym zajęciem są studia i robienie prawka (możecie sobie wstawić ewentualnie praca/liceum i jakieś jedno zajęcie).

Moje obowiązki
Odkąd urodziłam Julię i nie zrezygnowałam ze studiów część osób z niedowierzaniem mówiła mi "jak Ty dasz sobie radę, dziecko i studia dzienne?" . Jakby to był wyczyn (no, dla niektórych jest). Druga część odradzała mi studiowanie jak mam małe dziecko (matka powinna skupić się tylko na bobasie). Ile ludzi tyle opinii. Ja studiowałam i robiłam jeszcze wiele innycb rzeczy, o których poniżej.
Po pół roku od urodzenia córki i trzech miesiącach od powrotu na uczelnię (bo po porodzie przez miesiąc nie jeździłam) zapisałam się na siłownie i regularnie 3 lub 4 razy w tygodniu , najczęściej po uczelni jeździłam na trening. Kiedy nastała wiosna odpuściłam siłownie i biegałam codziennie przed obudzeniem Julki (około 6:30) oraz jeździłam na rowerze. Nadal studiowałam dziennie. Na początku 2017 roku (odbywając te aktywności) postanowiłam, że przeczytam 52 książki (co udało mi się w liczbie 56).
  • Od października 2017 zapisałam się na drugie studia, dzienne. 
  • Jestem więc matką prawie dwulatki (której tata przyjeżdża maks raz na miesiąc z podkarpacia na 3 dni)
  • Studiuję dwa dzienne kierunki w tym jeden wymagający (psychologia) i podyplomówka z pedagogiki
  • Robię badania do magisterki (póki co jestem na etapie zliczania wyników testów)
  • Ostatnio odbywałam praktyki w szkole przez 2 tygodnie
  • Czytam nałogowo książki (w 2018 zwolniłam i czytam jedną na 2 tygodnie) 
  • Niedawno zapisałam się na pool dance i stretching i chodzę na te zajęcia co piątek
  • Od stycznia do końca lutego wyrabiam kurs w Akademii Transportu w Bydgoszczy (e-learning i stacjonarnie) na Certyfikat Kompetencji Zawodowych Przewoźnika w zakresie przewozu rzeczy (prawo, ekonomia i logistyka plus wszystko dot.transportu, dróg w jednym) 
  • Jako ostatnie chciałam dodać - i piszę regularnie bloga. Ostatnio jednak wpisy się nie pojawiły, ale nie trwało to dłużej niż dwa tygodnie więc napisałam o tym
Można? Można!
Jednak coś kosztem czegoś...



Jak daję radę to wszystko pogodzić?

Dużym ułatwieniem dla mnie jest to, że mieszkam z rodziną, która pomaga mi jak nikt inny. Jednak to ze mną Julia spędza najwięcej czasu. Staram się tak planować czas, aby poświęcać jej go najwięcej. 
Uczę się najczęściej nocami, książki czytam w ciągu dnia jak Julka śpi, albo jak ma jakieś zajęcie. Posty piszę zawsze "na raty" lub podczas snu małej (właśnie śpi :D). Ostatnio poświęcam jej mniej czasu, bo prawie non stop uczę się na kurs do Akademii Transportu, ale w tym czasie spędza czas z dziadkami albo wujkiem. W dodatku zdałam całą sesję przed jej rozpoczęciem (jeden egzamin miałam pierwszego dnia) i mam teraz przerwę na uczelni do 18 lutego, czyli do dzisiaj (nie skorzystałam z niej za bardzo, bo jak obliczyłam w ciągu dwóch tygodni spędzłam 87,5 h na platformie e-learningowej). Na drugiej uczelni zajęcia mam raz w tygodniu po kilka godzin. Co do pool dance i stretchingu- na początku chodziłam w poniedziałki jednak nie pasowało mi to godzinowo, bo po zajęciach w Bydgoszczy od razu jechałam do Świecia więc teraz jeżdżę w piątki jak mam dzień wolny od studiów, wieczorami (kiedy jest babcia Julci w domu). Wszystko się da zrobić. Co prawda dostałąm niedawno plan na ten semestr i bardzo mi on nie pasuje, bo prawie codziennie muszę być na uczelni. Postaram się więc o IOS (indywidualną organizację studiów) i być może będę miała zaliczenia indywidualne bądź na niektórych zajęciach będę mogła przychodzić rzadziej. 
Oczywiście z moją słabą pamięcią nigdy bym sobie nie poradziła nie prowadząc kalendarza. Praktycznie każdy dzień mam rozpisany. Taki harmonogram prowadzę od kilku lat (chyba od gimnazjum) i jestem w stanie określić jakie cechy każdy kalendarz powinien posiadać (m.in koperta z tyłu przyklejona do okładki, aby wrzucać tam "karteczki" i różne ważne rzeczy, czy gumkę, która "zamyka" kalendarz, a także konieczny format a5 :) ). 


Co musiałam poświęcić? 

Po pierwsze-ograniczyłam rzeczy, z których i tak nie czerpałam przyjemności tzn. facebook i pisanie ze znajomymi. Mój wall na fb jest praktycznie pusty, bo na dzień dzisiejszy mam tylko trzy osoby obserwowane, a reszta z moich 400 znajomych jest "odobserwowana". Wyświetlają mi się tylko strony, które mnie interesują (a jest ich może 5). W dodatku usunęłam z telefonu messengera i nie piszę lub pisze sporadycznie ze znajomymi-jeśli sprawa jest nagląca, ale nie na zasadzie "co u Ciebie". Takie pisanie uważam, za marnowanie czasu.
Po drugie- sen. Nigdy nie czułam się wyspana śpiąc długo, jednak zazwyczaj spałam po 9 h, bo "Sen to zdrowie". Nieprawda. Każdy ma ograniczony, indywidualny czas, żeby się wyspać. Dla mnie jest to 7 lub 8 h na dobę. Wtedy przez cały dzień jestem najbardziej efektywna. Jeśli śpię dłużej- jestem ospała  i nie mam humoru. Gdyby nie ilość obowiązków pewnie nigdy bym sie nie dowiedziała, że skracając czas spania będę bardziej wypoczęta :)
Po trzecie- imprezy i spotkania towarzyskie. Cóż, z początku ciężko było mi się z tym pogodzić, aż doszłam do wniosku ,że od kaca wolę dzień , w którym zrobię więcej niż tylko leżenie i zdychanie po alkoholizacji. W dodatku ładuję się społecznie na uczelni lub pool dance. Doszłam też do wniosku ,że nie jest mi potrzebny przyjaciel. Jest to wywód na dłuższą notkę, ale po krótcce- ciężko znaleźć osobę, która będzie dawała od siebie tyle samo co my, albo która będzie miała na to czas. Nigdy nie powtórzyła się w moim życiu relacja taka, jak z podstawówki i gimnazjum z Asią (z którą do teraz jak się spotykam-raz na rok gadam jak dawniej), jednak nasze drogi się rozeszły w inne strony i mamy inne priorytety. Nie żałuję,a jestem wdzięczna, że była w moim życiu kimś tak ważnym i tyle mnie nauczyła.
Zauważyłam również, że dużo bardziej wole wieczorem czytać niż oglądać i dlatego seriale to u mnie  rzadkość, a filmy oglądam może jeden w miesiącu (ostatni film jaki oglądałam to kino akcji w święta).


Jak robić więcej? 

Najprościej: ustalając priorytety, czyli rzeczy które są dla nas najważniejsze i olewając te, które są dla nas nieważne. W moim przypadku priorytetem jest Julia i rozwój, dlatego tak łatwo jest mi ignorować facebooka, pisanie z innymi czy spotkania towarzyskie. Julii poświęcam najwięcej czasu, ale nie zapominam o sobie. Od kilkunastu lat sporządzam listy zadań na dany dzień i polecam to wszystkim. Zaplanujcie sobie na nim również odpoczynek (czytanie książki, film). Najważniejsze rzeczy, które muszę danego dnia zrobić wpisuję na górę listy (max trzy zadania) i jedno, które muszę wykonać "choćby się skały zesrały"- czyli nie zasnę póki nie będzie to zrobione. Takie proste, a skuteczne. 
W moim słowniku nie ma czegoś takiego jak nuda. Zawsze jest coś do zrobienia. Oczywiście-czasem nie ma chęci, ale wtedy należy po prostu się zresetować (polecam drzemkę :D). 

Pozdrawiam wszystkich. Mam nadzieję, że taka lektura na niedziele miło Was zaskoczy i zainspiruje do wymagania od siebie więcej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz