poniedziałek, 8 grudnia 2014

Pomysł na świąteczny prezent

Aaaaaaa ! Za dwa tygodnie święta :D <w przybliżeniu> Już nie mogę się doczekać ! 6 tygodni poza domem to zdecydowanie za długo. Czas kupować świąteczne prezenty. Uwielbiam ten klimat w galeriach. Lampki,choinki, sztuczny śnieg <3 Jednak zazwyczaj z kupowaniem prezentów mam problem. Często w obawie przez znalezieniem czegoś ciekawszego czekam do ostatniej chwili i kupuję co zostało. Co nie do końca jest dobre,więc w tym roku zabieram się za kupowanie upominków w tym tygodniu (pojutrze wielki szopping :D). W zeszły czwartek wybrałam się,żeby zobaczyć co ciekawego można znaleźć w sklepach i już wiem,w którym z nich kupię połowę prezentów (jak nie wszystkie).


TK MAX to sklep,do którego wchodzę za każdym razem będąc w Plazie. Ich asortyment jest przeogromny,ale ja zatrzymuję się najczęściej przy kosmetykach i świeczkach zapachowych :) Jestem zawsze podekscytowana tym,co mogę tam znaleźć,bo ich produkty są markowe,w bardzo przystępnych cenach (ostatnio znalazłam kopertówkę Chanel za niecały 1000 zł!). Jeśli chodzi o prezenty,to świetnym rozwiązaniem jest zestaw kosmetyków do mycia/golenia bądź same perfumy. Cena zestawu zaczyna się od ok.40-500 zł ,ale wiadomo,że bez szaleństw :D Dodatkowo możemy zastanowić się nad pięknymi zegarkami,których cena waha się w granicach 100/200 zł. Ja na pewno będę długo stać przy kremach :D



























Kolejny sklep,do którego śmiało możecie wejść i na pewno coś znajdziecie to Empik. Kubki i kalendarze mogą okazać się świetnym dodatkiem (ja uwielbiam te dwie rzeczy!) do prezentu,bądź samym prezentem np.dla koleżanki na wigilii klasowej. Ponadto znajdziecie tam wiele zestawów dla dzieci. Wiadomo,że Empik słynie z bogatego zasobu książek i płyt CD,a na pewno ktoś z bliskich/znajomych czyta bądź ma swój ulubiony zespół.Uwierzcie,że taka płyta go mega ucieszy- prezent jak znalazł :D Inną opcją jest ciekawa obudowa na telefon, lub dla dziadków zestaw jakiegoś zdrowotnego syropu :)

Kolejną alternatywą może być prezentowany w poprzednim poście perfum w kremie z Inglota :) :


Nawet jeśli zapach się nie spodoba to jest to kreatywny pomysł "do torebki" :)


Kubek termiczny może okazać się idealny dla osób,które często nie mają rano czasu na wypicie kawy/herbaty. Polecam kupować je ze stron internetowych :) 


W moim przypadku największym problemem jest prezent dla Taty. Powyżej macie 3y przykłady,z których każdy powinien się ucieszyć:
-elektryczna maszynka do golenia
-zestaw głośnomówiący do samochodu
-dysk przenośny
W ostateczności mogą to być firmowe skarpetki :P 

Niestety mój Tata wszystko to ma więc pozostało mi kombinować i szukać :D 


Mam nadzieję,że komuś pomogłam tym wpisem,pozdrawiam,3majcie się cieplutko!





piątek, 28 listopada 2014

Belissa

Dawno,a nawet bardzo dawno temu nie stosowałam żadnej kuracji suplementami. Ostatnia miała miejsce ponad rok temu,we wrześniu i była w skrócie opisana tutaj  :) Przy skończeniu 2giej buteleczki żadnych większych zmian oprócz tych "paznokciowych" nie zauważyłam,niestety. Mam nadzieję,że tabletki Belissa zadziałają skuteczniej,chodzi mi głównie o włosy,ale i cerę. Na paznokciach się nie skupiam,bo są już zdrowe i ładne .
Mam zamiar wykończyć całe opakowanie Belissy,kuracja będzie trwać 2 miesiące. O efektach napiszę pod koniec stycznia. Razem z tabletkami przyjmuję również Red Blocker,który ma pomóc w mojej walce z pękającymi naczynkami :) Szykują się dwa podsumowania :D 


P.s zaczęły się kolosy i dlatego moja obecność jest znikoma + nie mam aparatu ;c



Miłego weekendu,odezwę się niebawem ;* 


piątek, 14 listopada 2014

Perfumy w kremie

Ostatnio oglądając filmiki Katosu zaintrygował mnie pewien "nowy" kosmetyk,który wypuściła firma Inglot. Mianowicie perfumy w kremie. Spacerując po galerii coś skłoniło mnie,by podejść do ich stoiska i wywąchać nowe zapachy. Pech chciał,że jeden z nich tak mi się spodobał iż zapragnęłam go mieć. No i mam :D
Oprócz pięknego zapachu jest też piękne,białe pudełeczko,które prezentuje się zgrabnie i ma wiele zastosowań (po zużyciu zapachu mogę włożyć tam szminkę,cienie,eyelinery). Zobaczcie sami :






Do wyboru mamy 5 wariantów różnych zapachów : Green Fruit,Purple Musk,Mandarin Crush,Bright Amber i Golden Wood,które dostępne są na stronie producenta: http://www.inglot.pl/72-perfumy

Sam zapach kosztuje 21 PLN za 2,3 g produktu,kasetka + 14 PLN = 35 PLNów. Myślę,że cena do przeżycia.
Ja zdecydowałam się na jesienny zapach-Bright Amber. Jest bardzo kobiecy,dosyć słodki,ciężki,piżmowy,ale o tym,jak intensywnie będziemy pachnieć decydujemy same :) Trochę martwię się o zużycie produktu,bo wydaje mi się,że podczas takiej aplikacji może być mniej wydajny.Zobaczymy. Co do trwałości-zapach na skórze nie jest nachalny,smaruję nim szyję i nadgarstki i jest wyczuwalny przez pół dnia,czyli jak na taki produkt myślę całkiem spoko.Obawiam się,że niedługo pójdę po kolejny :P Raz na jakiś czas potrzebna jest zmiana.Od dwóch lat nieprzerwanie używam Incandessence  z Avonu oraz Life Reggae Jam od Pumy (tylko w małym flakoniku,bo ten w dużym jest za mocno rozcieńczony ;/) i co jakiś czas próbuję czegoś nowego.

+Zakochałam się w tych rękawiczkach  i moje poszukiwania klasycznego,czarnego portfela,w którym zmieszczą się moje wszystkie karty zostały zakończone :) All House :



;*



środa, 12 listopada 2014

Zakupy kosmetyczne ...

...czyli to,co kobiety lubią najbardziej :)

Zeszłotygodniowy wypad do Felicity uznałam za konieczny,ponieważ chciałam zaopatrzyć się w jeden produkt,mianowicie-suchy szampon Batiste o zapachu kokosowym. Korzystając z tego,że hebe w Lublinie można spotkać tylko w owej galerii postanowiłyśmy z Kamilą ją odwiedzić. W drodze do punktu docelowego zostałam poinformowana o milionach innych,ciekawych sklepów  i już wiedziałam,że na suchym szamponie się nie skończy.



Zacznijmy od początku!


W super-pharm zaopatrzyłam się w dwa opakowania tabletek (których nie sfotografowałam :P). Witaminę C (rutinacea) na odporność  oraz red-blocker,czyli tabletki,które miałam kupić 2 lata temu po powrocie od dermatologa,ale o których przypomniało mi się dopiero teraz :) 





Red-blocker ma mi pomóc w walce z naczynkami. Z pewnością nie usunie tych,które już są (jedynie laserem),ale mam nadzieję,że zatrzyma ich pękanie i zmniejszy widoczność. 



Spacerując po galerii zatrzymałyśmy się przy GR. Cóż...ich matowe szminki są moimi ulubionymi więc pewnie nie zdziwi nikogo fakt,że kupiłam sobie 4tą szminkę z tej kolekcji w kolorze 07. Ciężko było mi oprzeć się czemuś tak pięknemu... I może to nie czas na pudrowe kolory,ale ja się czuję w takich najlepiej.P.s szminka pobija na "głowę" b.podobną z Revlonu (czterokrotnie droższą) .Niestety na zdjęciu kolor jest przekłamany,mocniejszy ;c 


Zaopatrzyłam się także w truskawkowy zmywacz. Pachnie pięknie-niektóre zapachowe aż odstraszają swoim smrodem,a po użyciu tego co chwile wącham paznokcie :)


Oczywiście nie byłabym sobą,gdybym nie odwiedziła Rossmanna. Tam czekał na mnie :



Aplikator i buteleczka taka sama jak w Jantarze,ale zapach dużo gorszy. Jeśli działanie będzie podobne wyjdzie na 0 :D 

No i gwóźdź programu-hebe . Jako pierwszy do koszyka trafił suchy szampon,którego zapach uwielbiam. Ostatni (ten w panterkę) oddałam Asi,bo nie mogłam wytrzymać jego duszącego zapachu.




Jako druga przywędrowała jedna z moich ulubionych odżywek/masek błyskawicznych : Kallos keratynowa. Tym razem litrowa :D Moje 250 ml pudełko wymyłam i naładowałam nowy produkt obdarowując nim mamę,która także jest zadowolona z efektów działania maski. Przy okazji namówiłam Kamilę do kupna turkusowej tuby :D



Produkt,na którego czaiłam się od ok.roku,a który pod wpływem chwili znalazł się w moim koszyku - top coat z essie. Nie żałuję ani złotówki wydanej na niego. Właśnie go testuję i lakier,który nałożyłam i przeważnie trzymał się na mojej płytce dzień/max dwa jest na moich paznokciach w nienaruszonym stanie już 5ty dzień. Zachwyt!



Mam nadzieję,że się podobało :) Buziaczki  uciekam na ćwiczenia;*







wtorek, 4 listopada 2014

Alantan w akcji + tatuaż

Witaaam :) Przedostatni wpis poświęciłam temu oto produktowi :


Nie sądziłam,że maść okaże mi się niezbędna do czegoś innego,po zaledwie paru dniach. Do czego? Ano do pielęgnowania tatuażu,który WRESZCIE sobie zrobiłam. Jest to mały symbol na lewym nadgarstku,który ma dla mnie b.duże znaczenie. Jednak nie będę się nad tym rozwodzić,nie o tym wpis.

Dziś mija 5ty dzień odkąd się dziabałam i muszę przyznać,że rana strasznie swędzi. Naskórek złuszczył się już prawie w 80 % . Pierwsze 4 godziny od zrobienia trzymałam ranę pod folią,po czym zdjęłam ją na parę godzin i założyłam ponownie,do spania.Cały czas smaruję go ok 4-6 razy dziennie,cienką warstwą maści (teraz już 4 i mniej). Tatuaż przemywam delikatnie wodą nie używając produktów zapachowych,zabarwionych itp. Nadal odczuwam ból,kiedy go dotykam-w końcu to rana,nie ma się co dziwić ( :D ) . Z rozmowy,którą przeprowadziłam w salonie wywnioskowałam,że póki co,jest to jedna z najlepszych maści,która wspomaga gojenie.



Takie tanie,a tyle zastosowań :)



p.s już się nakręcam na kolejne dziaranie...wiedziałam,że to uzależnia , damn :D 





środa, 29 października 2014

Odżywki od "sąsiadów" :)

Witaaaaam witam :D Obiecany wpis o odżywkach firm Balea i Alverde,które można nabyć w Niemieckich drogeriach DM za niewielkie pieniądze. Oto moi trzej muszkieterowie :




Za pierwszym razem sprowadziłam je do siebie za pośrednictwem kuzynki,za drugim sama po nie pojechałam przy okazji wycieczki do Niemiec .
Za trzy produkty zapłaciłam ok 15 PLNów. Tak...i tutaj pierwszy szok,bo za jaką  odżywkę w Polsce zapłacę 5 zł? I to jeszcze za 200 ml ... U Germanów jest to możliwe :D
Kolejny szok to przełożenie ceny do jakości,bo każda z nich działa lepiej niż niejedna z Rossmanna czy Natury (3,4ry razy droższa). Zróbmy to szczegółowo :





Na pierwszy ogień ''najdroższa" odżywka,za którą zapłaciłam 8 zł.Alverde z hibiskusem. Z początku nie mogłam się do niej przekonać. Od konsystencji poprzez zapach nic mi w niej nie pasowało,dopóki nie zmyłam jej z włosów i zobaczyłam efekt. Jest to chyba jedna z moich wszystkich odżywek,która powoduje,że włosy są niesamowicie miękkie i gładkie. Żadna inna nie jest w stanie tak bardzo "rozmiękczyć" (w pozytywnym sensie)  włosa :) Zapach,który z początku mnie irytował teraz jest przyjemną mgiełką,którą czuć do następnego mycia. P.s jest to odżywka,w której nałożenie więcej znaczy lepiej.





Balea odżywka z olejem arganowym to mój ulubiony produkt razem z odżywką nivea z keratyną. Jej cena jest niesłychanie śmieszna... 3 PLNy za 250 ml produktu. Uwielbiam olejek arganowy i jego zapach,a w tej odżywce kojarzy mi się z czymś niesamowicie słodkim (coś ala karmel) i za każdym razem kiedy ją nałożę Łukasz nie może przestać wąchać moich włosów :P Zapach jest również bardzo trwały,a działanie odżywki nigdy mnie nie zawiodło. Jeśli chcę,aby moje włosy wyglądały danego dnia idealnie zawsze jej używam. Włosy sę odpowiednio dociążone (nie przeciążone),"mięsiste" i gładkie :)



Trzecia,a zarazem ostatnia odżywka to owocowy zapach mango od Balei (ok 3/4 PLN). Jak w poprzednich odżywkach intensywny,długo utrzymujący się zapach to wielki plus :) Ponadto mango to lekki produkt do stosowania na co dzień,kiedy nie chcemy włosów zbyt obciążyć. Spełnia podstawowe właściwości odżywki :P Jestem z niej bardzo zadowolona.


Podsumowując , odżywki : 

  • są bardzo tanie
  • każda z nich ma intensywny i długo utrzymujący się zapach
  • nawilżają i wygładzają
  • są bardzo wydajne (mam je już od 3/4 mies.i używam regularnie)
  • są super :D ! 





środa, 22 października 2014

Alantan Plus

Jakiś czas temu (ok.3 mies) moja skóra uległa diametralnej zmianie...uwaga: z cery tłustej w strefie T,zrobiła się tłusta,ale...z miejscowymi przesuszeniami (tzw.plackami),które pojawiały się w okolicy brwi,na nosie. Postanowiłam znaleźć produkt,który dostatecznie nawilży moją cerę,bo jak wiadomo (a co często jest rozumiane na opak) cera tłusta staje się taka,ponieważ brakuje jej nawilżenia więc produkuje dużo więcej sebum,aby się obronić i w efekcie staje się tłusta (sprawdzona opinia dermatologów). Jednocześnie moim zamiarem było kupić krem,który będzie na tyle lekki,że idealnie nada się do stosowania na co dzień. Może się to wydawać trochę nierealne,ale ...:D  Przeglądając liczne filmiki yutubowe natknęłam się na Nieesie25,która wspomniała o Alantanie.

Także dziś przedstawiam Wam maść/krem,która od 2 miesięcy pielęgnuje moją twarz :) Obecnie używam jej 2 tubkę.






Trochę informacji o kremie ze strony producenta :

 ''Lek Alantan Plus w postaci kremu zawiera substancje czynne: alantoinę i deksopantenol. Alantoina działa keratolitycznie (złuszczająco), osłaniająco na skórę, poprawia nawilżenie skóry oraz wspomaga leczenie ran. Alantoina stosowana regularnie w nadmiernym rogowaceniu skóry, może zapobiec nadmiernemu odkładaniu się keratyny.
Deksopantenol głęboko wnika w skórę, gdzie przekształca się w kwas pantotenowy. Zwiększone zapotrzebowanie na kwas pantotenowy występuje w przypadku uszkodzeń i różnego rodzaju zaburzeń skóry. Deksopantenol ma zdolność wiązania wody dzięki czemu zwiększa elastyczność skóry.
Wskazania do stosowania leku:
  • Leczenie różnego rodzaju ran, jak: otarcia, niewielkie skaleczenia i pęknięcia skóry.
  • Leczenie oparzeń słonecznych oraz po radioterapii i fototerapii.
  • Zapobieganie odparzeniom u niemowląt.
  • Pielęgnacja skóry podrażnionej i wysuszonej.
  • Nadmierne rogowacenie skóry dłoni i stóp.
  • Wspomagająco w atopowym zapaleniu skóry, wyprysku alergicznym, zapaleniu błony śluzowej nosa i owrzodzeniach podudzi."
źródło : KLIK

Alantan + działa na moją skórę tak,jak trzeba : nawilża,zwiększa elastyczność skóry,a w dodatku jest to pierwszy krem,po którym nie mam żadnego wysypu i nie tworzą mi się zaskórniki. Co prawda,moja skóra od miesiąca przeżywa szok związany z wodą (jej twardością) w Lublinie,o czym napisze w kolejnych postach,ale i tak jej kondycja jest nie najgorsza :) Największym plusem jest to,iż ów krem kosztuje ok.7 zł :D Mój must have <3 


niedziela, 19 października 2014

Zamówienie od Lady Makeup

Obiecałam sobie,że po wypłacie zaszaleję i jak mówiłam-tak zrobiłam. Ostatnio przyjechała do mnie paczuszka,w której były same skarby :) Od dawna wypatrywałam kosmetyków u Lady Makeup,m.in dlatego,że jej sklep zaopatrzony jest w produkty Hakuro,Sleek,The Balm itp. Skupiłam się na kosmetykach do twarzy.Tak prezentowała się paczuszka i jej zawartość :






Kosmetyki testuję już od miesiąca więc wydaje mi się,że jestem gotowa je zrecenzować :)





























 Produkt,którego najbardziej wyczekiwałam i z którym wiązałam największe nadzieje. Baza pod cienie ArtDeco (5 ml za 35 zł). Jest niezwykle tłusta "mokra" (co jest także dużym plusem,bo nie wysuszy powiek) i nie pachnie zbyt przyjemnie (coś ala starsza pani).Niewielką ilość nakładam na "odtłuszczone" powieki i po chwili aplikuję cienie. Efekt? No i tu jestem (delikatnie mówiąc) rozczarowana.Na pewno bije na głowę bazy z kobo i kremową avon,lecz jest dużo gorsza od bazy do pełnego makijażu (ze zdj poniżej) :
Avon,Anew (50 ml za 50 zł). 

ArtDeco nie podbija koloru cienia,powoduje zbieranie się go w wewnętrznej str. powieki po ok.4/5 h,a to dla mnie zdecydowanie za krótko. Nie utrzymuje także produktu zbyt długo i malując się rano (jeśli chcę zachować "świeżość" makijażu oczu) muszę go niestety poprawiać.
Mimo to,nie ma tragedii.Używałam dużo gorsze bazy,które były także tańsze. Jednak ciesze się,że mam okazję używać tego produktu :)






Puder ryżowy PAESE (15 g za 40 zł) to produkt,którego zakup rozważałam dość długo,a jak przyszło co do czego,nie mogłam się zdecydować czy dodać go do koszyka :P Jednak Bóg chciał,że dodałam i jestem niesamowicie zadowolona. Puder świetnie pachnie,b.dobrze się nakłada,nie powoduje efektu "ciasteczka" i co najważniejsze-matuje :) Jest to mat,który utrzymuje się przez ponad połowę dnia,co mnie b. satysfakcjonuje. Używam go na zmianę z Inglotem i z tej "matującej" dwójki  PAESE jest lepszy :D







Kolejny produkt to moja fanaberia i coś,czego absolutnie nie potrzebowałam,ale skuszona opinią Asi i wizażanek (tak się to odmienia?:D) postanowiłam kupić kolejny (5iąty) bronzer. Zakup padł na Honolulu W7(6 g za 15 zł)   :


Obiecałam sobie,że go nie otworzę dopóki nie zużyję któregoś z poprzednich,ale...No właśnie :D Ale nie żałuję haha Mimo że kolor jest dosyć ciemny i łatwo zrobić sobie nim krzywdę,to powiem nieskromnie,że ja jestem na tyle wprawiona iż na mojej buzi prezentuje się całkiem dobrze (by nie powiedzieć super :D). Przy użyciu tego bronzera jesteśmy w stanie idealnie wykonturować twarz,a co ważniejsze produkt trzyma się cały dzień. Jestem zaskoczona przełożeniem ceny do jakości. Nie mam zamiaru inwestować już w burzuja. Honolulu zostanie ze mną aż mi zbrzydnie :P 





Co mi tam-zaszalałam i kupiłam rozświetlacz  The Balm za 70 zł :D Bogactwo haha.Dla niektórych to pewnie mało,ale dla mnie nie :) Oglądałam jeszcze cienie z tej firmy,ale gdybym chciała je kupić,musiałabym zrezygnować z pozostałych rzeczy.
Co do samego rozświetlacza-jestem zachwycona. Nigdy wcześniej nie używałam produktu przeznaczonego do rozświetlania twarzy (czasami była to cielista kredka do linii wodnej z MaxFactora lub biały cień) i jestem zadowolona,że zdecydowałam się na ten produkt. Nakładam go na szczyt kości policzkowych,okolice oczu i brwi (tworząc literę C) oraz kość (?) nosa i czubek między ustami a nosem :D Nie wiem jak inaczej to określić. Produkt daje przepiękny,naturalny połysk.Skóra wygląda na wypoczętą i zdrową. Odkąd go mam ani razu nie zapomniałam,by go zastosować,bo czułabym się dziwnie :)



Poninżej przedstawiam dwie paletki Misslyn (40 zł) oraz Sleek au naturel (40 zł)



Moim celem było kupić paletkę,która będzie posiadała kolory do makijażu na co dzień. Problem pojawił się,gdy spodobały mi się dwie takie paletki...przez niezdecydowanie kupiłam obie i nie żałuję,bo... 
  • paletki są skrajnie różne :
    a) M: cienie są bardziej sypkie
    a1)S:cienie mniej się osypują
    b)M:cienie są bardziej napigmentowane
    b1)S:cienie sa mniej napigmentowane
    c)M:cienie trzymają się dłużej
    c1)cienie trzymają się krócej 
  • wizualnie bardziej zachęca mnie paletka ze Sleeka,ale myślę,że powyższe porównanie zmienia puknt widzenia i jest bardziej przychylne dla Misslyn :) 
p.s cień,który UWIELBIAM od Sleeka to ten w prawym,górnym rogu. Nadaje się idealnie do położenia na całą powiekę ruchomą. Czasami,gdy nie mam czasu na makijaż on załatwia całą robotę :)




Od początku malowania moich brwi szukałam najprostszego i najłatwiejszego sposobu,by wykonywać ten element makijażu. Do tego celu wystarczyła jedna,genialna kredka z Catrice (ok 10 zł) :









Ma odpowiednią "konsystencję" czyt.nie jest za twarda ani zbyt oleista. Idealna po prostu :) Ponad to bardzo łatwo ją naostrzyć (dla porównania 5krotnie droższa cielista kredka MaxFactor cały czas się łamie). Dzięki szczoteczce,która zamocowana jest na dole,nawet,gdy obrysuję brwi za mocno mogę wyczesać nadmiar produktu i wszystko wygląda ładnie,schludnie i odpowiednio :) Gorąco polecam!






Moja trzecia perełka z Golden Rose czyli pomadka w kolorze 15 (15 zł) . Piękny,czerwony mat (mniej nasycony niż na zdjęciu), który utrzymuje się bez naruszenia pół dnia (w ciągu którego piję,jem itp.;p). Uwaga: zostawia trwałe ślady na twarzy/szyi/bluzce partnera :D 






Matujący lakier Golden Rose (ceny nie pamiętam. 10 zł ???) .
Jeśli chodzi o ten produkt,mam bardzo mieszane uczucia...Efekt matu,który pozostawia jest bardzo nietrwały i delikatny (1 dzień). Lakier schodzi po 1,max 2 dniach (jeśli myję np.naczynia to od razu,a stosuję bazę pod lakier). JEDNAKŻE bardzo szybko schnie i ten efekt pierwszego dnia jest moim zdaniem oszałamiający... Czy warto? Żeby spróbować może tak,ale nie wiem czy skusze się na inne lakiery z tej serii,bo sami widzicie jak cienko wypada.



Ostatni bohaterowie dzisiejszego wpisu to....Pędzle Hakuro (łączna cena za 4 pędzle to 80/90 zł):


Pędzle,które zamówiłam to :
  • 2 pędzle do eyelinera H85 (jednego używam do kresek,drugiego do brwi)
  • pędzel do rozświetlacza H14
  • pędzel do rozcierania cieni/blendowania H77
O wszystkich pędzlach mogę powiedzieć to samo: są świetne,nie gubią włosia,łatwo się czyszczą,z tym,że H77 zauważyłam,że po czyszczeniu trochę się "rozcapierzył" i nie tylko ja mam taki problem. Świetne pędzle za niewielkie pieniądze :)


Ufff,to chyba wszystko. Pisanie tego postu zajęło mi 1,5 h + 40 min selekcji i obróbki zdj :D Mam nadzieję,że się nie zanudziliście. Miłej reszty niedzieli :) 

p.s jeszcze w tym tygodniu recenzja niemieckich odżywek do włosów (okolice czwartku).