poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Porównanie dwóch płynów micelarnych

Cześć. Jakiś czas temu przedstawiałam Wam produkty do balsamowania ciała. Dzisiaj twarz ,konkretnie pielęgnacja twarzy. Do walki staje płyn micelarny Garnier 3w1 do skóry wrażliwej oraz Lirene 3w1 do cery naczynkowej. 

Płynów micelarnych używam co najmniej od 4 lat. Nie zostawiają na moich oczach tzw."filmów" i niektóre z nich (o tym za chwilę) nie szczypią. 

Moja przygoda z tymi produktami zaczęła się od Biodermy w liceum, później szukałam zastępców aż trafiłam na Garniera. Jakiś czas temu o nim pisałam. Uważam go za najlepszy płyn micelarny. Z pewnością lepszy od Biodermy (i oczywiście tańszy). Słowem sprostowania: uważam, że za Biodermę przepłacamy. Nie ma ona też takmocnego działania jak inne, tańsze produkty. 

Jakiś czas temu zapasy Garniera mi się skończyły (polecam kupowanie 2-paków w Biedronce, najtaniej) i byłam zmuszona korzystać z tego, co miałam w łazience. Postanowiłam posprawdzać inne produkty i porównać z moim świętym graalem. Co z tego wyszło? 





Najpierw porównajmy wygląd obu produktów:

Płyny znajdują się w przezroczystych opakowaniach, co uważam za atut i podstawę w przypadku takich produktów. Dzięki temu możemy dokładnie wiedzieć ile kosmetyku nam zostało do zużycia i ewentualnie się zabezpieczyć na wypadek denka. Opakowanie Garniera jest przezroczyste, natomiast Lirene zabarwione na różowo.


Cena:

Lirene ma 200 ml w cenie ok.14 zł natomiast Garnier w Biedro za dwa opakowania w promocji (jeden w cenie 50 %) za 24 zł - tu chyba nie muszę pisać o ile bardziej opłaca się Garnier.


Zapach: 

Garnier jest bezzapachowy, czyli jak najbardziej na plus, jednak Lirene pachnie na tyle ładnie i delikatnie, że również daję mu punkcik. Same musicie ocenić co wolicie.


Działanie:

Lirene:
-nie domywa makijażu,
-jest niewydajny, do zmycia twarzy muszę używać co najmniej 3 wacików, a i tak nie mam rozpuszczonego tuszu,
-po dłuższym używaniu mam wysyp
-co najgorsze- szczypie w oczy
-nie zauważyłam żadnej poprawy w zmniejszeniu widoczności naczynek- są bardziej zaognione przez tarcie

Podsumowując dla Lirene: NIE, NIE NIE. Nie polecam. Garnier robi wszystko na odwrót- czyli po prostu działa. Domywa makijaż, jest średnio wydajny (wg mnie takie opakowanie powinno starczać na dłużej), nie zapycha, nie szczypie w oczy ani nie podrażnia.


Wybór jest prosty :) Po co przepłacać jak za tym nie idzie jakość.

W kwietniu pojawią się jeszcze co najmniej 2 wpisy. Ostatnio miałam przestój z powodu m.in mojej poprawki w Akademii Transportu i kosztowało mnie to MNÓSTWO czasu. Tęskniłam za pisaniem :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz