niedziela, 25 czerwca 2017

Recenzja książki prof. Małgorzaty Kościelskiej "Niechciana seksualność"

Z literaturą profesor Małgorzaty Kościelskiej było mi dane zetknąć się pierwszy raz przygotowując tę recenzję. Już wcześniej, od koleżanki z roku słyszałam iż warto sięgnąć po tę pozycję, jednak zazwyczaj odkładałam to na później. „Niechciana seksualność, o ludzkich potrzebach osób niepełnosprawnych intelektualnie”  to książka o bolesnej stronie życia tych, którym i tak nie żyje się łatwo. To książka trudna i bardzo uwrażliwiająca. Moim zdaniem uczy ludzi empatii. 

Zacznę od zwrócenia uwagi na problem, który był przytoczony przy okazji rozwoju seksualnego u dzieci i młodzieży oraz przewijał się do końca książki. Mam na myśli zagwostkę, którą mają dorośli względem osób niepełnosprawnych, mianowicie- informowanie swoich dojrzewających dzieci o seksualności. Uważam, że problem odnoszący się do osób z deficytami intelektualnymi nie dotyczy tylko tej grupy społeczeństwa, ale jest on globalny. Mimo, że „stajemy się” coraz bardziej nowocześni, wszystko się rozwija to jakąś część (powiedziałabym, że znaczną) ludzi obejmuje seksualne tabu. Z własnych obserwacji upatruję tutaj dwie główne przyczyny- u rodzin chrześcijańskich jest to mocny nacisk moralny, aby „o tym jeszcze nie mówić” (w efekcie nie mówić w ogóle), a z drugiej, na co wskazywała autorka- lęk przed rozerotyzowaniem dzieci i młodzieży. W efekcie nadal spotykam osoby, które nie znają podstawowych pojęć z zakresu biologii, anatomii czy boją się iść do ginekologa. Osoby te , choć zdrowe są także w pewnej sferze wiedzy o człowieku upośledzeni.

Zdaję sobie sprawę, że książka nie traktowała o ludziach w normie intelektualnej, jednak czytając tą książkę zgeneralizowałam i spojrzałam szerzej na problem. Momentami wydawało mi się, że nie czytam o osobach z upośledzeniem umysłowym, a o większości nastolatków.

Autorka uświadomiła mnie także, że zachowania społeczne osób niepełnosprawnych intelektualnie ukierunkowane są nie na zdobywanie pozycji w grupie ile na zapewnieniu bliskich więzi przynajmniej od jednej osoby dorosłej. Z mojego punktu widzenia jest to problem o tyle duży, że osoby niepełnosprawne  cierpią na brak odpowiedniego wsparcie ze strony tych osób. Najczęściej są to rodzice, jednak co ma zrobić dziecko, które i tak nie może się do nich zwrócić, nie ma w nich „bezpiecznej bazy” ? Zostaje samo ze swoim deficytem i patologią. Często niezrozumiałe zachowania już dorosłej, upośledzonej osoby bywają niekomfortowe dla otoczenia- mowa o przytulaniu, całowaniu w miejscach publicznych czy rzucaniu się na ziemię. Jednak warto zdać sobie sprawę, że osoby te nie działają po to, by wzbudzić złość opiekuna, a rozpaczliwie wołają o uwagę i miłość z ich strony.

Wielkim walorem lektury są przykłady podawane z pracy autorki. Dialogi w bardzo obrazowy sposób pokazują główne problemy z jakimi borykają się osoby niepełnosprawne intelektualnie. Brakuje im przede wszystkim zrozumienia i akceptacji otoczenia, ale także wiele z nich cierpi na „głód informacji”. Często też osoby takie wypierają lub zaprzeczają swoim potrzebom. Prof. Kościelska podkreśla jak tłumienie potrzeb może wpływać na dalszy rozwój i egzystencję. Ogólną dezinformację widać także w wywiadach z większością osób cytowanych w książce. Dochodzi do tego, że kobieta w wieku prawie 40 lat nie wie ile trwa ciąża i uważa, że mężczyźni też miesiączkują.
Kolejną rzeczą, która zmusiła mnie do głębszych rozmyślań to przykłady kobiet 27-letniej Iwony z porażeniem dziecięcym oraz 32-letniej Elżbiety z umiarkowanym upośledzeniem umysłowym. Obie kobiety zostały oddane do zakładów/Domów Dziecka bardzo wcześnie. I obie, choć w różnym stopniu sprawne umysłowo czuły bardzo duże odrzucenie. Zatrważające było w jaki sposób tłumaczyły nieobecność najważniejszych osób w życiu. Iwona za każdym razem twierdziła, że „nie mogę wyjść, bo mnie nie chcą, ja chcę ale oni mnie nie”. Elżbieta zwracała uwagę na brak zainteresowania. Zdziwiło mnie to, że w przypadku „zdrowych” osób mamy najczęściej do czynienia z mechanizmami obronnymi. Zazwyczaj w przypadkach wyżej wymienionych byłoby to wyparcie lub zaprzeczenie. Kobiety nie tłumaczyły sobie tych wydarzeń z przeszłości w sposób chroniący ich psychikę. Mimo że są określane jako upośledzone intelektualnie to sposób ich rozumowania jest przejrzysty. Być może właśnie też dlatego tak się ich nazywa, bo chociaż przez mechanizmy obronne widzimy trudne dla nas treści „w krzywmy zwierciadle” to  używanie ich pełni funkcję obronną ego.

„Niechciana seksualność o ludzkich potrzebach osób niepełnosprawnych intelektualnie” to książka, która oprócz trudnych opisów doświadczeń ludzi dotkniętych kalectwem umysłowym uwrażliwia czytelnika na ich ból. Pozwala nabywać umiejętność, która choć obecnie często wytykana jako słabość pozwala zrozumieć drugą osobę. Książkę polecam każdemu, ponieważ czyta się ją bardzo szybko i mimo przedstawianych treści i holistycznego problemu (ukazanego także z wielu perspektyw) pozwala nauczyć się empatii i zrewidować nasze poglądy. 

Miłej niedzieli. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz