niedziela, 18 czerwca 2017

Recenzja książki Katarzyny Schier " Piękne brzydactwo"

Witam. Tak jak obiecałam- w niedzielę będę dodawać wpis o książkach, które przeczytałam. Dzisiaj obszerna recenzja, którą napisałam już dwa miesiące temu w ramach pracy domowej na zajęcia z psychologii klinicznej. 

Zagadnienie związane z rozpatrywaniem zależności dotyczącymi wpływu czynników psychicznych na organizm człowieka interesowało mnie od dłuższego czasu. Wielokrotnie zwracałam uwagę na fakt działania mojego organizmu podczas stresujących sytuacji, w których całe ciało mówiło mi  jak trudne jest to zdarzenie i ile kosztuje fizycznego wysiłku. Dopiero niedawno miałam okazję, aby całemu zjawisku przyjrzeć się dokładniej. Czytając tekst o „porzuconym ciele” w kontekście chorób odżywiania zapragnęłam pogłębić wiedzę z tego zakresu i przeczytać całą książkę profesor Katarzyny Schier „Piękne brzydactwo”.

Uważam, że o wartości książki dla czytelnika świadczy refleksja i niedosyt, który sprawia, że chcemy dalej eksplorować w tej dziedzinie. Mam na myśli tutaj książki głównie naukowe, w których to, jak treści są przekazane ma wpływ na atrakcyjność tekstu. Przykładem może być genialnie napisana książka o ekonomii (którą się w ogóle wcześniej nie interesowałam) „Finansowy Ninja” Michała Szafrańskiego.

Od razu zaznaczę, że książka prof. Schier skłoniła mnie do wielu refleksji i wzbudziła różne emocje, z którymi podzielę się później. Najpierw kilka słów o pierwszych wrażeniach.

Oczekiwania, które miałam względem wyżej wymienionej pozycji były dosyć duże. Ciekawy tytuł, interesujące zagadnienie i poważny autorytet. Mimo to do połowy książki walczyłam z oporem i ambiwalentnymi uczuciami, które zniechęcały mnie do dalszego czytania. Zawiodłam się tym, że nie jest to książka, którą mogę przeczytać „w sobotni wieczór”, ale podczas której muszę cały czas być skupiona i uważna, bo każde zdanie ma znaczenie.  Samo czytanie wymagało ode mnie dużego wysiłku i często jeden akapit czytałam trzy razy, aby go dobrze zrozumieć. Po całej lekturze uważam, że to właśnie świadczy o tym, jak ta pozycja jest dobra i wartościowa. Autorka dokonała wszelkich starań, aby lektura była napisana przystępnym językiem, ale dla osoby, która do całej teorii psychodynamicznej odnosiła się wówczas z nieukrywanym dystansem i niechęcią sprawiała mi niemały problem. Jednak dzięki przeczytaniu książki dowiedziałam się wielu metodach stosowanych w eksperymentach psychologicznych, o założeniach nurtu psychodynamicznego np. o całej relacji więzi z obiektem, który wcześniej interpretowałam bardzo powierzchownie. Dużym atutem jest również przytaczanie studium przypadków, w których autorka opisuje osobę z wcześniej zaznaczonym problemem i pracę nad defektem.

Najtrudniejszym rozdziałem w książce był ten poświęcony zaburzeniom obrazu ciała u osób cierpiących na choroby psychosomatyczne, jednak dowiedziałam się z niego najwięcej. Miałam okazję zastanowić się nad całą traumą, która spada na dziecko w momencie ułomności rodzica, która wynika z braku identyfikacji z bólem własnego dziecka czy emocjonalno-fizycznej niedostępności opiekuna. Jak dziecko, które zostało skrzywdzone przez czynniki niezależne od niego (biologiczne) musi w dodatku uporać się z patologiami czy nawet zaburzeniami w zachowaniu/osobowości rodzica. Odniosłam wrażenie, że połowa problemów, która z tego wynika była opisana w owej publikacji. Związane z tym jest mnóstwo problemów począwszy od doświadczania przez dziecko parentyfikacji, po zniekształcony proces tworzenia się autonomii jednostki w procesie separacji-indywiduacji aż po poświęcanie swojego ciała, aby chronić dobry obraz rodzica, opiekuna. Sytuacja związana z zachowywaniem pozytywnego obrazu ważnych osób jest zdaniem autorki iluzją bycia kochanym. W obliczu przytaczanych argumentów w książce trudno się z tą hipotezą nie zgodzić. Dziecko nawet nie ważne jak zaniedbane czy okaleczane będzie całą ufność i miłość chciało przelać na rodzica, bo przecież z założenia „mama mnie kocha i jest dobra”. Tu książka okazuje się najbardziej drastyczna, bo pokazuje, że nie zawsze tak jest.

Rozdział, który czytało mi się najprzyjemniej dotyczył możliwości transformacji obrazu ciała. Traktował o operacjach plastycznych i jego mentalnych konsekwencjach dla pacjentów. Często kobietom wydaje się, że po operacji ich życie będzie inne, lepsze, „wszystko się ułoży” i ich samoocena wzrośnie. Przed lekturą być może nie podważyłabym wcześniejszego zdania. Jednak rzeczą którą zrozumiałam dzięki autorce jest dopuszczenie do swojego myślenia tezy zgodnie z którą Ja cielesne i obraz ciała są elementarną częścią osobowości. Cześć ta zostaje ukształtowana we wczesnym dzieciństwie i zabiegi chirurgiczne jej nie naprawią. Mogą stanowić jedynie gratyfikacje, która minie. Przedstawiony wniosek odnosi się bezpośrednio do ostatniego rozdziału książki. Profesor Katarzyna Schier kończy książkę stwierdzeniem, że nawet nie spełniając wymogów kultury dotyczących piękna, buduje się takie poczucie we wczesnej relacji z opiekunami lub odbudowując je w późniejszym życiu. Można być pięknym posiadając cechy „brzydactwa”, ponieważ piękno rodzi się w naszych głowach. U osób z zaburzoną percepcją własnego ciała, albo z kobietami dążącymi do osiągnięcia piękniejszej sylwetki zalecana jest psychoterapia skupiona na uprzednim „naprawieniu” swojego obrazu w umyśle. W tym kontekście bardzo ciekawą jawi mi się terapia ciała, której nie będę opisywać, ale dotyczy ona wyrażania emocji.

W temacie terapii moja uwaga sfokusowała się na terapii dotykiem. Leczenie osób z problemem akceptowania własnej cielesności lub dzieci ofiarujących swoje ciało poprzez: pływanie czy dogoterapię uznałam, za –z jednej strony- pozadyskusyjne, a drugiej-aż nierealne, aby mogło pomóc. Autorka przywołuje badania, w których osoby posiadające psy mają obniżone ciśnienie tętnicze krwi, spadek poziomu stresu i obniżenie poziomu cholesterolu. Natomiast pływanie ma  dostarczyć podstawowych wrażeń sensorycznych, które mogą przywoływać kojące wspomnienia bycia kąpanym w okresie dzieciństwa. Badania zdają się potwierdzać skuteczność metody.

Chcę zaznaczyć, że atutem tej książki jest jej kompleksowość. Zjawiska, które zostały opisane w książce były rzetelnie wyjaśnione i do każdego zagadnienia autorka dodała albo badania własne, innych lub studium przypadku. Chociaż objętościowo nie zajmuje wiele stron, to jej treść w sposób dokładny opisuje zagadnienia obrazu ciała w kontekście psychosomatycznym. Jestem pewna, że zajrzę do tej publikacji ponownie, ponieważ profesor Schier odpowiada na pytania, które stawia, co nie zdarza się często. Niech za przykład posłuży książka Karen Horney „Neurotyczna osobowość naszych czasów”, w której autorka zmuszając do refleksji po każdym rozdziale dawała nadzieję, że odpowiedź uzyskamy po przeczytaniu kolejnego, co nie miało miejsca. Być może w tamtej książce miał być to zabieg zachęcający do czytania, ale mnie zniechęcał.  


Zadaję sobie sprawę z tego, że ta książka dopiero otwiera mi drzwi do zagadnienia związanego z zależnością psyche i somy, ale po przestudiowaniu tej lektury mam ochotę na więcej.

Miłej lektury :)  

2 komentarze:

  1. Hej Klaudia,

    Bardzo dziękuję za ciepłe słowa o "Finansowym ninja". Miło mi było je przeczytać.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Your method off describing all in this paragraph is
    really good, evcery oone be capable of without difficulty
    understand it, Thanks a lot.

    OdpowiedzUsuń