Początek:
- 31.12.2015 r.to dzień,w którym dotarła do mnie paczka z zestawem oraz dzień,w którym pierwszy raz wykonałam manicure na sobie i mamie. Od tego czasu lakier zmieniałam czterokrotnie u siebie,u mamy tydzień temu nałożyłam hybrydy drugi raz. Lakiery,trwałość i swoje zdolności testuję na jeszcze jednej osobie. W ciągu 3 tygodni domówiłam dwa kolory,a wczoraj remover (produkt do usuwania).
Nakładanie lakieru:
- moje zdolności w zakresie nanoszenia lakierów są naprawdę dobre. Brakuje mi trochę wprawy (muszę się bardzo pilnować przy nakładaniu ciemnych kolorów),ale uważam,że to kwestia czasu. Zazwyczaj po pół godz.od rozpoczęcia malowania jestem zmęczona i boli mnie szyja :P Łącznie nakładałam lakier hybrydowy 8 razy (łącznie ze mną). Czas, który tracę na tą czynność to ok.50 minut.
- na moich paznokciach trzykrotnie ściągnęłam lakier po tygodniu,ale nie dlatego,że mi odprysł czy się uszkodził,a raczej z chęci wypróbowania innych kolorów :P Cóż, podekscytowanie wzięło górę nad rozsądkiem. U mojej mamy nałożone hybrydy utrzymały się 2,5 tygodnia. Usunęłyśmy je w stanie nienaruszonym ze względu na odrost.
- najgorszy punkt. O ile za pierwszym razem byłam zadowolona i nie narzekałam,o tyle później było coraz gorzej. Bardzo nie lubię tej czynności i nie mam w niej wprawy. Skrobanie jest strasznie irytujące, a resztki które zazwyczaj zostają na paznokciu,potrafią dobić psychicznie :P Mimo wszystko, mam nadzieję,że trening uczyni ze mnie mistrza.
Stan paznokci:
- to chyba punkt,który opiszę najchętniej. Dzięki hybrydom mam znowu długie paznokcie. Od 2 trymestru niestety,ale nie byłam w stanie ich zapuścić choćby trochę. Nakładając hybrydy pierwszy raz moje pazury były w naprawdę złym stanie. To,co zauważam po ściągnięciu lakieru to twardość jaką mają moje paznokcie. Poniżej zdjęcie dzisiejsze,które pod warstwą hybrydy są już zdrowe :)