Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szampony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szampony. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 22 sierpnia 2017

Dove Advanced Hair Series, Regenerate Nourishment

Witam, dzisiaj o dwóch produktach marki Dove.



Zestaw był w kilku ulubieńcach (chyba RLM i Stylizacje) więc i ja się skusiłam przy okazji promocji . Odżywki i szamponu używałam razem z mamą i starczył nam na 3 miesiące (w między czasie używałyśmy kilku innych produktów ).




Jakie mam wrażenia ? 

Zapach: produkty pachną pięknie. Powiedziałabym, że typowym zapachem Dove,ale mają w sobie jeszcze coś. Woń duetu utrzymuje się na włosach 2/3 dni. Sama odżywka z innym szamponem równie długo. Jest to niewątpliwa zaleta dla tych, którzy lubią mieć pachnące włosy :)

Konsystencja: W przypadku szamponu- leista, powiedziałabym, że dosyć gęsta, natomiast odżywka- taka jak lubię, czyli gęsta, nie spływająca z dłoni.Na plus.

Działanie: szampon utrzymuje włosy świeże przez max 1,5 dnia, czyli standard. Odżywka natomiast oprócz zapachu dużo nie daje, bo włosy są sztywne, a czasami zupełnie spuszone.  Jeśli używam je w duecie to mam zagwarantowany puch, a jeśli z innym szamponem- sztywność.  Trochę nie rozumiem tych zachwytów. Używać dla samego zapachu to trochę słabo. Podsumowując działa słabo.

Cena/ wydajność: za 250 ml zapłacimy ok.20 zł. Jak na to, że duet starcza na dość długo (zdecydowanie szybciej zużywa się odżywka) to wydajność jest w porządku. Tutaj nie mogę się przyczepić. Jednak jeśli zanalizuję to, że w sumie produkty nie działają tak, jak tego oczekuję to cena jest wysoka. Jeśli miałabym kupić dla samego zapachu- brałabym, ale oczywiście nie jestem aż tak zdesperowana i raczej do czerwonego duetu nie wrócę.


środa, 21 czerwca 2017

Aktualizacja włosów czerwiec

Cześć! Dziś przychodzę do Was z moim ulubionym wpisem na blogach- tym o włosach. Sama również lubię dodawać taką aktualizację, bo widzę z perspektywy czasu jak wyglądały moje włosy i ile udało mi się osiągnąć.
Od ostatniej aktualizacji minęło sporo czasu, naprawdę dużo. Włosy urosły o kilka centymentrów i...zmieniły kolor. Oczywiście nie same, a za sprawą rozjaśniacza, ale o tym za chwilę.
Kiedy w listopadzie dodałam aktualizację włosów dwa razy zawitałam do fryzjera. Od lat jest to Gosia z salonu fryzjerskiego w Chełmnie  https://www.facebook.com/salonfryzjerskichelmno/ . Dwukrotnie zdecydowałam się na podcięcie włosów i rozjaśnienie. Raz wykonałam tylko "wyższe" ombre, a w kwietniu postanowiłam zaszaleć i rozjaśniłam je prawie od skóry głowy. Kilka zdjęć z tamtego okresu:

Przed pierwszym farbowaniem i podcinaniem:




Po pierwszym farbowaniu i podcięciu:








Po drugim rozjaśnianiu:
Powyżej jeszcze mokre po myciu 



Jak moje włosy wyglądają obecnie ?


Włosy w kolorze dębu sonoma :D 





Od 1 kwietnia nie rozjaśniałam włosów ani nie podcinałam. Kolejne zmiany mam zamiar wprowadzić najszybciej w lipcu (podcięcie, ewentualnie wyrównanie odrostów, aby przechodziły lekko w naturalne).

Czego obecnie używam?

Szampony:

  • Babuszka Agafii nr 3 na łopianowym propolisie (wróciłam do niego) 
  • Joanna szampon z płukanką 
  • do oczyszczania Jantar do włosów suchych i zniszczonych
  • Dove Regenerate Nourishment(regenerująco - odżywiający) 
Maski:
  • Babuszka Agafii maska łopianowa
  • Biowax czarna z kawiorem (intensywnie regenerująca znowu kupiłam ponownie po jakimś czasie, pięknie pachnie, super działa)
Odżywki:
  • Garnier Ultra Doux z avokado i masłem karite 
  • Dove Regenerate Nourishment (regenerująco-odbudowująca)
  • Nivea Diamond Glossy 
Inne produkty:
  • Elseve odżywka w sprayu do wlosów suchych i zniszczonych
  • Gliss Kur Ultimate Repair czarno-złota odzywka w sprayu
  • CHI- jedwab na końcówki (chyba 4 opakowanie, które używam)
  • Olejek ze słodkich migdałów
  • Olejek lniany 
  • Tydzień temu skończyłam używać tabletek Belissa 
Miłego dnia :)

sobota, 19 listopada 2016

Aktualizacja włosów listopad

Przyszedł czas na kolejną aktualizacje. Po ciąży porost włosów znacznie się zahamował. W dodatku ich blask stracił na intensywności.  Prostownicy używam raz na dwa miesiące, z suszarki korzystam co najmniej raz w tygodniu. Staram się używać zimnego nawiewu, ale często, gdy się spieszę to zmuszona jestem do tego 'niszczącego' .Jedyny zabieg na włosach jaki wykonałam to 2 tygodnie po ciąży (czyli 8 mies.temu)- koloryzacja końcówek na kolor latte i delikatne rozjaśnienie mojego ombre. Obecnie olejuję włosy dwa razy w tygodniu (czasami rzadziej). Raz na dwa tygodnie myję włosy srebrnym bądź fioletowym szamponem (moonlight-z salonu fryzjerskiego albo dodaję płukanki Cameleo do zwykłego szamponu). Robiłabym to częściej, ale włosy po czymś takim są suche, spuszone i splątane. Miesiąc temu podcinałam końcówki, bo zauważyłam, że są mocno rozdwojone. Pani skróciła je o ok 3/4 cm. Obecnie wyglądają tak:





A teraz zagadka dla spostrzegawczych. Dlaczego na pierwszym zdj po lewej stronie mam dużo gorsze włosy niż te z prawej?



Długo sobie nie podumacie:
Po 1: te z lewej były nierozczesane, po 2 włosy z prawej olejowałam dwie h przed myciem. Dwie proste czynności, a jak zmieniają wygląd włosów ;)



Szampony: na co dzień Biovax złote algi i kawior (czarno-złoty, obłędnie pachnie) i Balea Oil Repair, oczyszczanie raz na dwa tygodnie Barwą . Dosyć często używam suchych szamponów z Batiste, ponieważ ćwiczę na siłowni i przed treningiem nie myję włosów,a czasami są bardzo tłuste i chcę jakoś wyglądać.
Odżywki: na zmianę: Nivea long repair , Balea oil repair lub do włosów kręconych , Dove Nutritive Solutions , do skóry głowy wcierka Jantar-najlepsza,dzięki niej włosy rosną. Używam jej co drugi miesiąc przez 2-3 tyg po każdym myciu
Maski: Biovax złote algi i kawior zapach cudo (raz w tygodniu)
Produkty do końcówek: olej migdałowy, winogronowy lub kokosowy, jedwab aloesowy z SuperPharm
Mgiełki: fioletowa z Gliss Kur, jedwab w sprayu z Marion (zapach mistrz!)

W dni, kiedy nie naolejuje końcówek zawsze mam puch. W dodatku noszenie szalików działa stymulująco na ten problem ;/

piątek, 12 lutego 2016

Aktualizacja włosów luty

Cześć! Ostatnia aktualizacja włosowa była 2 miesiące temu i w takim odstępie czasu będę ją dodawać :) W dodatku post był bardzo popularny więc postanowiłam nie rezygnować z tej serii wpisów.
Przez dwa ostatnie miesiące moje włosy naprawdę odżyły. Są grubsze,co zauważam po średnicy kicka (związuję na dwa i się trzyma,a nie jak wcześniej-na trzy "supełki"). Przez olejowanie ich prawie przed każdym myciem mogę zapominać o odżywce bez zamartwiania się o to,jak będą wyglądać po wyschnięciu. Końcówki są zregenerowane i mało łamliwe. Największym plusem jest puszystość włosów i ich elastyczność. Ostatnio zauważyłam,że III trymestr ciąży jest dla nich łaskawy i jak pod koniec drugiego wypadały na potęgę,tak teraz trzymają się na czubku głowy i znowu rosną :) Z rzeczy mniej pocieszających: mam problem z baby hair przy czubku głowy,tam gdzie kończy się moja grzywka i nawet spryskanie ich w tym miejscu lakierem i przytwierdzenie przy skroni nie wygląda dobrze. W związku z czym od tygodnia chodzę sobie z takim stojącym czymś :P Niestety,przez ostatnie dwa miesiące korzystałam dużo z suszarki,bo na pewno co drugie mycie. Zbyt wielkich spustoszeń nie zauważyłam,bo starałam się używać zimnego powietrza,ale nie zawsze miałam na to czas. Moje rozjaśnianie włosów naturalnym sposobem-cytryną niestety nie sprawdziło się. Prawdę mówiąc włosy dzięki takiej płukance były bardziej lśniące,ale rozjaśnienie dawały żółte refleksy,które potrafiły być bardziej rude niż blond. Zrezygnowałam więc po 3,5 tyg.i na początku stycznia kupiłam płukankę rozjaśniającą Cameleo (srebrną) , Oczywiście od razu zauważyłam zmianę,ale ku mojemu zdziwieniu włosy stały się ciemniejsze. Mogłam wybrać fioletową...
Największym dobrem tych dwóch miesięcy,były-jak wcześniej wspomniałam-oleje oraz regularny masaż. Już kiedyś pisałam ile zawdzięczam masażowi skóry głowy,teraz pragnę się powtórzyć. Jestem pewna,że gdybym po wielkim traceniu włosów w grudniu nie zaczęła nic z tym robić  to teraz nie byłyby takie długie,jak przed podcięciem ich na święta.
Teraz kilka fotek,które uwieczniłam na przestrzeni ostatnich dwóch dni. Starałam się uchwycić ich naturalny kolor,ale to mnie zgubiło,bo są tak nieokreślone,że ciężko je zdefiniować. Zresztą sami zobaczcie:

Zdjęcie z przedwczoraj. Oba z fleszem.


Wczorajsze,po lewej bez flesza,po prawej z


Dzisiaj,oba zdjęcia bez flesza. Lewa strona: bez rozczesania,spuszone po obudzeniu i koczku ślimaczku,z prawej robione po południu (zbite w strączki,bo są 2 dni bez mycia :) )
Chyba po tym ostatnim zdjęciu widać,jak bardzo kolor jest 'zmienny' :P Wszystko zależy od światła.



Kosmetyki,które używam w dużym stopniu się zmieniły od poprzedniego wpisu,ponieważ tak jak pisałam ostatnio-robiłam w nich czystki. Wobec tego,co obecnie stosuję na włosy?
Do mycia: oczyszczanie piwnym z Barwy lub pokrzywowym Familijny,na co dzień zielona herbata i keratyna z Bingospa. Muszę jeszcze uzupełnić zapas o jakiś z Alterry,bo do Babuszki Agafii chcę powrócić w kwietniu :)
Odżywki: odkąd używam olejków przed myciem-odżywki są mi praktycznie zbędne i sporadycznie używam Isana limonka i aloes lub Alterra z granatem,która też ma aloes. I tu pewnie niejedna osoba się zdziwi,bo wcześniej narzekałam na ten składnik w kosmetykach,ale zauważyłam,że raz w tygodniu nic nie szkodzi :)
Maski: obecnie posiadam dwie z Kallosa-waniliową i jaśminową. Po jednej i drugiej efekty b.podobne. Używam raz w tygodniu lub rzadziej.
Końcówki: ostatnio jestem zakochana w olejku z pestek winogron Nacomi + CHI lub Sleek Line o zapachu gumy balonowej dla blondynek :)
Olejowanie: w różnych mixach używam Dabur Amla,Babydream,Alterra migdał i papaja,oleje z pestek winogron,Bielenda moc olejków (o cudownym zapachu). Istotną zmianę,którą wprowadziłam od stycznia jest sposób w jaki nakładam oleje-używam jako bazy regenerującej mgiełki z Joanny awokado i kiełki pszenicy i po 1,5 mies.przyznaję,że działa to dużo lepiej. Podejrzewam,że jest to sprawa alkoholu,który pomaga wniknąć w głąb włosa dobroczynnym składnikom. Jeśli się mylę to mnie poprawcie :)
Szczotki: ostatnio prawie ciągle używam szczotki z drewna i niekompaktowego TT (tego różowego),który świetnie masuje skórę głowy.

P.s mój post obejmuje niekupowanie kosmetyków do makijażu,włosów,paznokci,ciała...już mi ciężko !

niedziela, 6 grudnia 2015

Aktualizacja włosów grudzień

Z zamiarem zrobienia tego wpisu zanoszę się już od dobrych kilku tygodni. Zawsze tłumaczyłam się brakiem zdjęć,ale tych w ostatnim czasie parę zrobiłam. I mam porównanie na przestrzeni 2-3 miesięcy. Wreszcie też doszłam do takiego stanu włosów,z którego jestem zadowolona. Na początku mojej włosowej historii dawałam im słabe 3,teraz mocne 7,w porywach do 7,5. Z walką o zdrowe włosy zmagam się cały czas i z pewnością będę,bo nie wystarczy dojść z nimi do ładu i składu i zostawić samym sobie,a raczej należy cały czas utrzymywać je w najlepszym dla nich stanie. Pielęgnacja włosów nie opiera się tylko na ratowaniu tych zniszczonych,ale również na zajmowaniu się tymi 'uratowanymi'. Jestem pewna,że gdybym w tym momencie przestała świadomie i przemyślanie się o nie troszczyć, ich kondycja uległaby w dość szybkim czasie pogorszeniu,bo są one wymagające. Cały czas poznaję ich potrzeby i z każdym nowo użytym kosmetykiem dowiaduję się o nich czegoś nowego. Obecnie wykańczam szampony,odżywki,maski i idzie mi całkiem nieźle,bo pozbyłam się nadmiaru produktów. Dążę do zminimalizowania kolekcji włosowej (o czym pisałam we wcześniejszych postach). Razem z tym wpisem chcę wprowadzić na blogu serię aktualizacyjną. Być może nie co miesiąc,ale powiedzmy co drugi :) Mam nadzieję,że się Wam to spodoba.

  • Jeśli chodzi o kondycję moich włosów,nic nie poprawia ich tak bardzo,jak regularne olejowanie. Nieważne jak często użyję maski czy odżywki,ważne ile razy przed myciem nałożę olej. Przekonałam się o tym dwa razy. Pierwszy raz-pół roku temu,kiedy razem z akcją u Anwen olejowałam je regularnie,drugi-obecnie,po miesięcznym nakładaniu oleju na włosy i dokumentowaniu tego w postaci zdjęć. Wcześniej brakowało mi motywacji ,by nakładać olej częściej niż raz na miesiąc,ale teraz wprowadzam to jako nawyk i nie ma zmiłuj-dwa razy w tygodniu to mój obowiązek (tym bardziej,że Luby ostatnio obdarował mnie olejkiem z Dabur :D).
  • Drugą sprawą jaką zauważyłam na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy to sposób w jaki reagują moje włosy na ''ten dobroczynny składnik'' jakim jest aloes i inne nawilżacze. Ponad rok temu użalałam się nad tym jakie to beznadziejne włosy dostałam w darze od matki natury,ponieważ nie mogę ich nawilżyć. Jakiś czas temu cierpiałam,bo szampon aloesowy sprawił taki puch na mojej głowie,że nie dało się go ogarnąć do następnego mycia. Teraz problem powrócił,kiedy kupiłam serum GP z aloesem. Powód? Mam nisko/średnioporowate włosy (jak wyszło mi m.in w teście na porowatość) i po prostu włosiątka nie lubią humektantów, a raczej nie są im tak często potrzebne jak myślałam.
  • Odkrycie porowatości włosów wyjaśnia wiele spraw i pozwala na dobieranie odpowiednich kosmetyków. Mi udało się to po 2-3 latach dużego zaangażowania w sprawy włosomaniaczek i moich klajtrów. 
  • Kolejna rzecz,o której warto wspomnieć to ochrona włosów. M.in jest to odpowiednie zabezpieczanie końcówek,które stosuję od ok.roku i dzięki któremu nie łamią ani nie rozdwajają się tak,jak przedtem. Jaki mam na to sposób? Zmieszanie kropli jedwabiu z kroplą olejku do ich zabezpieczania po myciu. Niby trywialne,ale naprawdę ratuje włosy. Olejek je odżywia i nabłyszcza,a jedwab chroni. To,co pomaga mi zadbać o końcówki to także związywanie ich co noc w koczek-ślimaczek,dzięki czemu nie ocierają się o poduszkę i nie rozdwajają (co do poduszki,polecam również zainwestowanie chociażby w satynową poszewkę,która jest bardziej ślizga i nie niszczy tak włosów). Zwracam także uwagę na ich czesanie-najpierw końcówki,później coraz wyżej,zawsze zakładam czapkę (którą piorę w odżywce,aby włosy się nie elektryzowały) lub kaptur,nie wystawiam włosów na mróz-trzymam je pod szalem. 
Takich "kropek" mogłabym wystosować jeszcze całe mnóstwo,ale dam Wam już odetchnąć :)
Czas na coś lepszego,czyli zdjęcia!

Tak prezentowały się ponad miesiąc temu (koniec października):



Muszę przyznać,że były jak na mnie bardzo długie,ale niestety puszyły się (co widać na 1 zdj) i końcówki były dosyć zniszczone,smętnie zwisające.



Tutaj widzicie włosy nierozczesane,po równym miesiącu olejowania i 2 płukankach z cytryny,dlatego kolor jest jaki jest :). Końcówki nadal wyglądają słabo,dlatego je podcięłam i na chwilę obecną włosy wyglądają tak:



Zdjęcie po 2 dniach (od powyższego),oczyszczeniu i płukance cytrynowej (która nadała im "puszku"):



No dobra,to teraz-czego używam? 

Do mycia: oczyszczanie szamponem piwnym Barwa raz w tygodniu,na zmianę co drugie mycie: Babuszka Agafii na kwiatowym propolisie z łopianem,Alterra jojoba-migdały
Odżywki: Isana z olejkami Oil Care,  Isana do włosów farbowanych (mojego farbowania już prawie nie ma,ale ma fajny skład :)  ) jak jestem w domu to używam Pantene odbudowa i blask 
Maski: Biovax Naturalne oleje, keratynowa od Kallosa 
Końcówki : dowolny olejek (Dabur Amlą do włosów jasnych,babydream przeciw rozstępom dla mam,oliwka hipp,alterra  migdały i papaja) + serum CHI lub jedwab/olejek aloesowy GP,ktory delikatnie puszy,ale i nabłyszcza + CHI
Olejowanie: zawsze godzinę przed myciem-Dabur Amla, Alterra migdały i papaja, Olejek przeciw rozstępom fur mama,Hipp
Obecnie chcę je trochę rozjaśnić,dlatego po każdym myciu używam płukanki cytrynowej (od 2 tyg.),ale jeszcze z dwa mycia i będę to robić raz w tygodniu :) Płukankę przygotowuję z jednej całej cytryny + litr wody.
Szczotki: khaja z włosia dzika,tangle teezer kompaktowy 
+Co drugie mycie lub jak pamiętam) wcieram Jantar na wypadanie włosów,bo moje hormony ostatnio szaleją :P

Gratuluję tym,co dotarli do końca! Buziak :*

piątek, 30 października 2015

Szampon idealny

Cześć! Od dwóch miesięcy testuję bardzo ciekawy produkt,którego używanie sprawiło mi mnóstwo radości.



Kiedy tylko znalazłam kosmetyki Babuszki Agafii w osiedlowej drogerii wiedziałam,że coś kupię. Padło na szampon. 
Początkowo bałam się używać ziołowego produktu,bo wcześniej stosując tego rodzaju kosmetyki z Green Pharmacy moje włosy wyglądały fatalnie. Były tępe,szorstkie i nie dawały się rozczesać.
Całe szczęście,od tamtego czasu minął ponad rok i kondycja moich włosów uległa duuuuuuużej poprawie dzięki czemu podobny produkt zadziałał inaczej.Dodam,że pani w sklepie ostrzegała mnie "musi pani mieć do tego szamponu jakąś dobrą maskę,bo włosy mogą być szorstkie i suche" cóż-zobaczcie jakie są naprawdę ! : 
Zacznijmy od zapachu : szampon zaciekawił mnie butelką,ale kiedy go otworzyłam zniechęcił mnie właśnie zapach. Nie będę go w żaden sposób określać-musicie to poczuć. 
Konsystencja: tutaj duży propsik. Szampon jest idealny,nie przypomina żalowego gluta ani nie jest zbyt rzadki. Aplikuje się go przyjemnie :) Ponad to ma bardzo fajny 'otwieracz' typu press. 
Działanie: i tutaj muszę przyznać,że mój strach zniknął po pierwszym użyciu. Zacznę od tego,że moja skóra głowy bardzo szybko się przetłuszcza. Zazwyczaj po 1,5 dnia włosom przydaje się mycie (niedawno myłam je codziennie). Jednak szampon radzi sobie z tym problemem na tyle przyzwoicie,że mogę myć włosy co drugi (a bez użycia odżywki co trzeci!) dzień. Ponad to moje klajtry (czyt,włosy-takie regionalne powiedzonko) są miękkie,niesamowicie wygładzone co wiąże się z tym,że puch im nie straszny. Mam też wrażenie,że odkąd używam tego szamponu moje końcówki są zdrowsze i bardziej błyszczące .
Wydajność: używam go co ok.4 dzień przez ponad dwa miesiące,na zmianę z innym szamponem i w butelce zostało ciut mniej niż połowa produktu (subiektywnie stwierdzam po podniesieniu prod).
Cena: za 600 ml szamponu zapłaciłam 20 zł. Cena jak najbardziej adekwatna. Zazwyczaj w sklepach kupujemy 250 ml za 10 PLNów. Tutaj wychodzi podobnie + muszę przyznać ,że efekty są lepsze niż po użyciu jakiekgokolwiek alterrowego szamponiku :) 

Pragnę zauważyć,że skład szamponu jest równie piękny jak jego działanie. Zwróćcie uwagę na cudeńka ukryte w ingrediens :) Dla osób,które są ciekawe : 


Składniki aktywne:
Żywica sosny długoigielnej (Pinus Palustris Wood Tar) - odżywczo i antyoksydacyjnie;Wosk pszczeli (Beeswax) – chroni, odżywia i nabłyszcza;Pyłek kwiatowy (Pollen Extract) – wzbogaca włosy i skórę głowy w witaminy, minerały i aminokwasy;Łopian (Lappa Seed Oil) - przeciwdziała wypadaniu włosów, ma działanie antyseptyczne, oczyszczające i kojące, ogranicza łojotok i łupież, działa tonizująco na skórę głowy.Korzeń mydlnicy lekarskiej (Saponaria Officinalis Root Extract) - łojotok, łupież, przeciwdziała wypadaniu włosów. Zawiera pieniące się i łatwo rozpuszczalne w wodzie saponiny;Miód (Mel) – odżywia, wzmacnia, wygładza, przywraca połysk.Ekstrakt prawoślazu (Althaea Officinalis Root Extract) -  działa osłaniająco, zmiękcz i pozwala utrzymać prawidłowe nawilżenie.Olej z szałwi (Salvia Officinalis Oil) –  oczyszcza i tonizuje.Olej z kminku (Carum Carvi Oil) - dzięki dużej zawartości witamin (A, B1, B2, C, PP) i minerałów intensywnie odżywia zniszczone włosy i zapobiega ich wypadaniu.Wierzba biała (Salix Alba) - reguluje wydzielanie sebum, oczyszcza.

Jest to pierwsza,ale na pewno nie ostatnia butelka szamponu.Chyba nic więcej nie muszę dodawać. Serdecznie polecam :)


piątek, 6 czerwca 2014

Szampony

Zanim znalazłam szampon,który najbardziej odpowiada moim włosom używałam Pantenne,Schaumy,Syossa czy innych drogeryjnych produktów. Niestety żaden z nich mnie nie satysfakcjonował dostatecznie,ponieważ ani nie przedłużał świeżości moich włosów (może oprócz Pantenne ''lekkiego szamponu'') ani nie pomagał w walce z łupieżem. Próbowałam ziołowych szamponów,ale była to totalna porażka,po której moje włosy były na tyle splątane,że cały dzień chodziłam w kłakach. W innych "Zdrowych" szamponach przerażała mnie cena (bo te,o których czytałam były zazwyczaj drogie) i właśnie efekt plątania,o którym pisały dziewczyny. Pewnego pięknego dnia zdecydowałam się jednak na Alterre z kofeiną,gdyż była w promocji i widziałam ją u którejś z jutuberek . No i tak też zaczęłam używać tego cudeńka,które (im zdrowsze włosy) działało coraz lepiej. Moje są już na tyle "fajne" ,że po użyciu tego szamponu detoks im nie straszny :)
Do oczyszczania włosów używam szamponu z Polo - essence pokrzywa. UWAGA : bardzo mocno oczyszcza! Czasami aż dziwie się jak mocno...Zużyłam już jeden,rumiankowy,a teraz kończę pokrzywę,która śmierdzi jak płyn do czyszczenia ubikacji. Stosuję go raz na tydzień/10 dni. Jego cena to zaledwie 3 zł za litrową tubę. Ma bardzo krótki,prosty skład. Na pewno jeszcze kiedyś go kupię,ale teraz zdecyduję się wreszcie na barwę :)
Szampon kupiony pod wpływem chwili i zakupowego szaleństwa (oraz arganu,który mnie przekonał) w Hebe to Inecto PURE ARGAN. Skład totalnie zwyczajny tak samo jak działanie :) Nie mam zbyt wiele o nim do powiedzenia,używam sporadycznie.

Nie mam ochoty zmieniać jakoś diametralnie szamponów. Chcę wypróbować barwę i w jakiejś dalekiej przyszłości NaturVital.



P.s chyba znowu jakieś choróbsko mnie bierze...na te cudowne upały :/ 


niedziela, 18 maja 2014

Jak dbam o skórę głowy ?

Zagadnienie podjęte w temacie wpisu jest niezwykle istotne,bowiem to,w jaki sposób dbamy o skórę naszej głowy ma kolosalny wpływ na ich wypadanie i porost ;) Od pewnego czasu skupiam na tym bardzo dużą uwagę i oczywiście,opłaca się. Co takiego robię ?


1.Szampon
To właśnie on jest najważniejszy jeśli chodzi o działanie na naszą skórę głowy. Silne substancje myjące bardzo podrażniają nasz skalp (szczególnie mój) przez co powodują łuszczenie (obumieranie) skóry. Ostatnio przez brak mojego ulubionego szamponu z Alterry (z kofeiną) byłam zmuszona używać szamponu z SLS'ami. Efekt? Swędzenie,pieczenie i łuszczenie...zeskrobywałam sobie kawałki martwej skóry. Radzę zwrócić na to uwagę. Nie eliminuję zupełnie "mocniejszych" szamponów z mojej pielęgnacji,natomiast używam ich sporadycznie (raz na tydzień,dwa) aby oczyścić włosy z wszystkich odżywek i brudu.

2.Wcierki
Są to produkty,które przede wszystkim pomagają mi w zapuszczaniu włosów i hamują wypadanie. Niedawno skończyłam kurację placentą (pojawiło się dużo bejbików i nic poza tym),a moją najukochańszą wcierką jest Jantar :) Oczywiście nie każdemu wcierki mogą służyć. Jeśli ktoś zauważy jakieś negatywne działanie (łupież,wypadanie czy swędzenie) powinien natychmiast zaprzestać wcierania.

3.Olejki
Pełnią identyczną funkcję jak wcierki. Ponadto dużo bardziej odżywiają skórę,ale są trudniejsze "w obejściu". Nie trzeba się zbytnio starać aby źle zmyć olejek (i kolejne mycie welcome ;) ). Używam ich na skalp średnio raz w miesiącu. Najczęściej przed myciem SLS'ami.

4.Peeling
Jest to moje największe odkrycie i odkąd zaczęłam praktykować peeling skóry głowy cukrem,nie mam najmniejszego problemu z łupieżem. Dzięki peelingowi moja skóra ''oddycha'' i jest bardziej przygotowana na wchłanianie wcierek czy olejków :) Wykonuję go raz w miesiącu (czasami częściej).


Jeśli ktoś z Was używa czegoś jeszcze,co służy skórze głowy z chęcią poczytam i wypróbuję :)
Miłej niedzieli ;*