Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wcierki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wcierki. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 stycznia 2018

10 zasad do zdrowych i długich włosów

Dzisiaj wpis, który był dla mnie drogowskazem na początku mojej walki o piękne, długie i zdrowe włosy. Zebrałam w nim 10 rad, których nauczyłam się podczas tej drogi. Często zapominamy,że aby włosy były zdrowe nie wystarczy używać masek,odżywek czy stosować wcierek itd. Liczą się też ”małe gesty” , które pozwalają nam jeszcze lepiej o nie zadbać. Przedstawiam Wam moje włosowe nawyki,które serdecznie polecam wcielić w życie :



Obecnie na miejscu pierwszym plasuje się odpowiednia szczotka. Ja zalecam osobom z prostymi włosami- dzika. Od kilku lat używam Khaji i sprawdza się świetnie. Tanglee Teezer natomiast zauważyłam, że łamie końcówki i jest "ostry" dla włosów, niemniej jednak używam go kiedy jestem na uczelni. Kompaktowa wersja w baranka sprawdza się do tego idealnie.


2 i 3
Kolejnym krokiem jest odstawienie prostownicy i suszarki. Cóż, dla niektórych może to być na pierwszym miejscu. Przyznaję, że w moim przypadku pożegnanie się z prostownicą było kluczowe. Jednak po dziś dzień używam suszarki. Powiem więcej: z ciepłym nawiewem. Moje włosy są już na tyle zdrowe ,że traktowanie ich ciepłym powietrzem co 2/ 3 dzień nie stanowi dużego uszczerbku na kondycji. Prostownicę używam raz na pół roku. W tym akapicie chcę jeszcze napisać co pomogło mi najbardziej w zrezygnowaniu z prostowania włosów. Mowa o akceptacji siebie. Tak wyglądam i już. Pokochaj siebie taką, jaka jesteś, a nie jaką możesz być przy użyciu tego urządzenia. Zawsze też możesz zrobić kitka albo koka :)



4
Chyba nikogo nie zaskoczę- olejowanie. Zanim zaczęłam pisać ten post chciałam naolejować włosy przed myciem, ale byłam przekonana, że nie mam żadnego oleju do włosów. Zajrzałam do kuchni i właśnie zmyłam Kujawski- rzepakowy :D Edit: w tamtym momencie przerwałam pisanie i potwierdzam, że olej zadziałał. Może nie spektakularnie, ale zawsze. Bardzo polecam używanie ich na co dzień czy na każde mycie- warto. Włosy na dłuższą metę nie potrzebują nawet odżywki i wyglądają super. Dla osób, które nadal mają problem z tym jak to robić - wpis z trzema sposobami ukaże się jeszcze w styczniu. 



5 i 6
Odkąd zmieniłam akcesoria, którymi spinam włosy- widzę różnicę w ich giętkości i mniejszej tendencji do łamania się, Gumkom z metalowymi wstawkami czy spinkom "zamykającym się" za zatrzask mówię nie. Obecnie posiadam jedynie gumki bez wstawek, dwie klamry i kilka wsuwek do koczka :) Od razu dodam, że bardzo istotnym jest robienie "lekkich" fryzur. Nie tapiruję moich włosów, nie używam lakieru ani nie związuję ich tak mocno, że całe czoło jest napięte i mam wyraz twarzy określający zdziwienie ;D Łatwo osłabić w ten sposób cebulki włosów i nabawić się większych zakoli. 


7
Kiedyś co drugi wieczór myłam włosy na noc. Myślałam o zaletach: wyschną przez noc, rano będę mogła dłużej pospać. Więcej zalet nie było, bo :
-spałam na mokrym łóżku (nawet mając koczka nie było to wygodne
-rano niektóre włosy były nadal wiglotne
-po rozpuszczeniu wyglądały strasznie i traciłam czas, żeby je wyprostować
A co najważniejsze: niszczyły się znacznie szybciej! Dlaczego? Ponieważ włosy mokre są bardziej narażone na uszkodzenia mechaniczne typu pocieranie o poduszkę. Odradzam. Od razu przy tym punkcie-sprawdźcie jakie nosicie naszyjniki-u mnie całkowicie odpadają "żmijki", ponieważ wyrywają włosy na potęgę .


8
Wykonywanie peelingu skóry głowy (skalpu). Od razu zaznaczę- nie jestem obecnie systematyczna z tą czynnością, ale czuję kiedy powinnam to robić. W moim przypadku starcza raz na miesiąc, jednak na początku mojej walki o zdrowsze włosy i walki z łupieżem- robiłam to częściej. Skóra głowy nam się łuszczy, zanieczyszcza itd. Warto zaserwować jej ścieranie. Nie bójcie się- włosy Wam  nie wypadną chyba, że robicie to bardzo szorstko i agresywnie. 

9
Wcierki. Nie przypadkowo piszę o tym po peelingu. Jeśli nałożymy/wetrzemy wcierkę, kiedy nasza skóra będzie pozbawiona martwego naskórka czy brudu- płyn dużo łatwiej wniknie w jej głąb. Dodatkowo suplementujmy się od środka, 3 razy w roku dostarczmy sobie kurację np.belissą przez dwa miesiące.


10
Polewanie po myciu włosów zimną wodą. Co zamknie nasze cebulki i zmniejszy ryzyko uszkodzeń. 




wtorek, 2 stycznia 2018

Denko pielęgnacyjne

Witajcie. Nowy rok zaczynamy od denka kosmetycznego :) Czas na pozbycie się zalegających przedmiotów. Dzisiaj nietypowo, bo przedstawię Wam KILKA produktów pielęgnacyjnych , które sięgnęły dna czyt.wykończone przeze mnie. Od jakiegoś czasu nie kupuję kosmetyków, które nakładam rano i wieczorem przed makijażem. Zawzięłam się i chciałam wykończyć wszystko, co posiadałam. Wiązało się to z silnym oporem wewnętrznym, ale jak widać po dzisiejszym tytule- udało się. Jestem w szoku, bo pierwszy raz jednocześnie wykończyłam tyle produktów. Nawet nie wiecie jaką radość sprawiło mi dokupienie niezbędnego kremu na dzień oraz obecne robienie reserchu w internecie za odpowiednim kremem pod oczy. Wykańczając kosmetyki, a nie wyrzucając kiedy nam się nie sprawdzą zyskujemy wiele: 

  • stajemy się bardziej świadomi naszych potrzeb i tego, czego oczekujemy od kosmetyku,
  • dokładniej szukamy produktów odpowiednich dla nas
  • nie kupujemy czegoś pod wpływem chwili , bo może się nie sprawdzić i nie spełnić oczekiwań
Po tym wstępie czas na zdenkowanych. Od razu zaznaczę, że część z nich to niestety rozczarowania, ale dzięki temu wiem, czego unikać.




1. Płyn micelarny Garnier 3 w 1 do skóry wrażliwej to najlepszy płyn do usuwania makijażu i kojenia skóry jaki miałam. A używałam już np.biodremy za 50 zł, która działała jak zwykła kranówka czy kilku innych produktów tego typu. Mleczka zupełnie się nie sprawdzają (chyba, że micelar nie daje rady z tuszem). Za co tak lubię Garniera?
-nie podrażnia mojej skóry
-nie szczypie w oczy
-jak dla mnie bezzapachowy co jest ogromnym plusem
-koi skórę po oczyszczeniu
-bardzo dobrze zmywa makijaż
-nie wysusza skóry
-jest tani i wydajny
-zaleta jest to, że dzięki opakowaniu dokładnie widać ile go zostało (jak w większości płynów micelarnych, ale nie w każdym to się zdarza)

2. Peeling enzymatyczny Ziaja (brakuje go na zdjęciu, bo własnie wykańczam), ulga dla skóry wrażliwej, czyli produkt który nie przypadł mi do gustu. Im dłużej go stosowałam tym bardziej podrażniał moją skórę. Skóra piekła i swędziała. Z uwagi na to, że jest to peeling enzymatyczny to trzyma się go na skórze kilkanaście minut, a później "rozsmarowuje" resztę i zmywa. Był on tak delikatny, że nie radził sobie ze wszystkim suchymi skórkami, co mnie mocno zawiodło. Skóra była tylko trochę gładsza, a nie o to mi chodziło. Plusem może być dla niektórych ta delikatność (ale nie dla mnie) oraz to, że nie przesusza skóry. Ja do niego nie wrócę z uwagi na pieczenie.

3. Bogaty krem nawilżający 10% MIXA (brak go na zdjęciu-wyrzuciłam go) . Jeśli to jest bogaty krem NAWILŻAJĄCY to ja nie wiem jakiego ultra nawilżenia potrzebuję. Nie, nie i jeszcze raz nie. Mixa wypuściła tak delikatny kremik, że abym odczuła nawilżenie chociaż kilka godzin musiałabym go co chwilę reaplikować. Nie dla mnie taka zabawa. Krem bardzo szybko wsiąkał (na plus) jednak po chwili czuć było ściągnięcie... Jak dla mnie to nie jest krem jakoś bardzo nawilżający. Myślę, że dla większości cer dobry pod makijaż, ale dla mnie za slaby. Jak użyłam mojego Cethaplia (uluboony krem do twarzy) to poczułam błogie nawilżenie :D Nazwałabym go bardzo lekko nawilżającym kremem na co dzień.

4.Woda różana Easy End pisałam o niej tutaj . Mam do dodania tyle, że po czasie zmienił się jej zapach w kontakcie ze skórą, co mi bardzo nie odpowiadało i używanie go pod koniec było męczące.

5.Krem pod oczy IWOSTIN lubię go, ale ma jeden ogromny minus: nie nadaje się pod makijaż. Za każdym razem korektor, który znajdował się na nim rolował się i wyglądał nieestetycznie. Używałam go na noc, ładnie nawilżał i był wydajny. Działania na zmarszczki nie widziałam, bo ich jeszcze nie mam. Nie sądzę, że do niego wrócę, ale naprawdę nie był zły.

6.Olejek do twarzy Evre Essentials Oils 8 olejków. Nie lubię go bardzo:
-z początku zapach wydaje się śliczny, cytrusowy, jednak po nałożeniu na skórę zaczyna śmierdzieć, po prostu
-bardzo zapycha skórę, nie mam tendencji do ropnych, podskórnych wyprysków, ale dzięki niemu wszystko jest możliwe
-jeszcze raz : śmierdzi
Z plusów to z pewnością nawilża, ale ten efekt nie wygrywa z minusami.

7.Balsam Johnsons baby na dobranoc:
zaczniemy od tego,że pachnie obłędnie, jednak zapach bardzo szybko się ulatnia. Na pewno nie powiedziałabym, że to zapach dla małego dzieciaczka. Jest niestety mało wydajny. Myślę, że do niego wrócę za jakiś czas. Zdecydowanie na chłodniejsze dni.

8. Elseve i Gliss Kur- mgiełki do włosów:
 Mgiełek do niedawna nie używałam wcale. Od kilku miesięcy spryskuję nimi włosy i całkiem się sprawdzają. W przypadku dwóch ze zdjęcia to Glis Kur jest lepszy. Może nie pachnie ładniej (kwestia indywidualna), ale świetnie wygładza i eliminuje puszenie. Po Elseve włosy stawały się czasem szorstkie.

O oliwce Hipp (używam do włosów i ciała) oraz wcierce Jantar pisać nie będę, bo robiłam to tak często , że wydaje mi się to bezsensowne. Jednak wspominam o nich, gdyż skończyłam niedawno kurację wcierką (chyba 8 w moim życiu ) a oliwka właśnie się wykończyła, po oliwieniu włosów (od kilku lat radzi sobie z nimi super).

Obecnie staram się wykończyć kolorówkę, ale serio- idzie opornie. Najgorzej chyba z cieniami do powiek i pomadkami... 

sobota, 19 listopada 2016

Aktualizacja włosów listopad

Przyszedł czas na kolejną aktualizacje. Po ciąży porost włosów znacznie się zahamował. W dodatku ich blask stracił na intensywności.  Prostownicy używam raz na dwa miesiące, z suszarki korzystam co najmniej raz w tygodniu. Staram się używać zimnego nawiewu, ale często, gdy się spieszę to zmuszona jestem do tego 'niszczącego' .Jedyny zabieg na włosach jaki wykonałam to 2 tygodnie po ciąży (czyli 8 mies.temu)- koloryzacja końcówek na kolor latte i delikatne rozjaśnienie mojego ombre. Obecnie olejuję włosy dwa razy w tygodniu (czasami rzadziej). Raz na dwa tygodnie myję włosy srebrnym bądź fioletowym szamponem (moonlight-z salonu fryzjerskiego albo dodaję płukanki Cameleo do zwykłego szamponu). Robiłabym to częściej, ale włosy po czymś takim są suche, spuszone i splątane. Miesiąc temu podcinałam końcówki, bo zauważyłam, że są mocno rozdwojone. Pani skróciła je o ok 3/4 cm. Obecnie wyglądają tak:





A teraz zagadka dla spostrzegawczych. Dlaczego na pierwszym zdj po lewej stronie mam dużo gorsze włosy niż te z prawej?



Długo sobie nie podumacie:
Po 1: te z lewej były nierozczesane, po 2 włosy z prawej olejowałam dwie h przed myciem. Dwie proste czynności, a jak zmieniają wygląd włosów ;)



Szampony: na co dzień Biovax złote algi i kawior (czarno-złoty, obłędnie pachnie) i Balea Oil Repair, oczyszczanie raz na dwa tygodnie Barwą . Dosyć często używam suchych szamponów z Batiste, ponieważ ćwiczę na siłowni i przed treningiem nie myję włosów,a czasami są bardzo tłuste i chcę jakoś wyglądać.
Odżywki: na zmianę: Nivea long repair , Balea oil repair lub do włosów kręconych , Dove Nutritive Solutions , do skóry głowy wcierka Jantar-najlepsza,dzięki niej włosy rosną. Używam jej co drugi miesiąc przez 2-3 tyg po każdym myciu
Maski: Biovax złote algi i kawior zapach cudo (raz w tygodniu)
Produkty do końcówek: olej migdałowy, winogronowy lub kokosowy, jedwab aloesowy z SuperPharm
Mgiełki: fioletowa z Gliss Kur, jedwab w sprayu z Marion (zapach mistrz!)

W dni, kiedy nie naolejuje końcówek zawsze mam puch. W dodatku noszenie szalików działa stymulująco na ten problem ;/

niedziela, 6 grudnia 2015

Aktualizacja włosów grudzień

Z zamiarem zrobienia tego wpisu zanoszę się już od dobrych kilku tygodni. Zawsze tłumaczyłam się brakiem zdjęć,ale tych w ostatnim czasie parę zrobiłam. I mam porównanie na przestrzeni 2-3 miesięcy. Wreszcie też doszłam do takiego stanu włosów,z którego jestem zadowolona. Na początku mojej włosowej historii dawałam im słabe 3,teraz mocne 7,w porywach do 7,5. Z walką o zdrowe włosy zmagam się cały czas i z pewnością będę,bo nie wystarczy dojść z nimi do ładu i składu i zostawić samym sobie,a raczej należy cały czas utrzymywać je w najlepszym dla nich stanie. Pielęgnacja włosów nie opiera się tylko na ratowaniu tych zniszczonych,ale również na zajmowaniu się tymi 'uratowanymi'. Jestem pewna,że gdybym w tym momencie przestała świadomie i przemyślanie się o nie troszczyć, ich kondycja uległaby w dość szybkim czasie pogorszeniu,bo są one wymagające. Cały czas poznaję ich potrzeby i z każdym nowo użytym kosmetykiem dowiaduję się o nich czegoś nowego. Obecnie wykańczam szampony,odżywki,maski i idzie mi całkiem nieźle,bo pozbyłam się nadmiaru produktów. Dążę do zminimalizowania kolekcji włosowej (o czym pisałam we wcześniejszych postach). Razem z tym wpisem chcę wprowadzić na blogu serię aktualizacyjną. Być może nie co miesiąc,ale powiedzmy co drugi :) Mam nadzieję,że się Wam to spodoba.

  • Jeśli chodzi o kondycję moich włosów,nic nie poprawia ich tak bardzo,jak regularne olejowanie. Nieważne jak często użyję maski czy odżywki,ważne ile razy przed myciem nałożę olej. Przekonałam się o tym dwa razy. Pierwszy raz-pół roku temu,kiedy razem z akcją u Anwen olejowałam je regularnie,drugi-obecnie,po miesięcznym nakładaniu oleju na włosy i dokumentowaniu tego w postaci zdjęć. Wcześniej brakowało mi motywacji ,by nakładać olej częściej niż raz na miesiąc,ale teraz wprowadzam to jako nawyk i nie ma zmiłuj-dwa razy w tygodniu to mój obowiązek (tym bardziej,że Luby ostatnio obdarował mnie olejkiem z Dabur :D).
  • Drugą sprawą jaką zauważyłam na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy to sposób w jaki reagują moje włosy na ''ten dobroczynny składnik'' jakim jest aloes i inne nawilżacze. Ponad rok temu użalałam się nad tym jakie to beznadziejne włosy dostałam w darze od matki natury,ponieważ nie mogę ich nawilżyć. Jakiś czas temu cierpiałam,bo szampon aloesowy sprawił taki puch na mojej głowie,że nie dało się go ogarnąć do następnego mycia. Teraz problem powrócił,kiedy kupiłam serum GP z aloesem. Powód? Mam nisko/średnioporowate włosy (jak wyszło mi m.in w teście na porowatość) i po prostu włosiątka nie lubią humektantów, a raczej nie są im tak często potrzebne jak myślałam.
  • Odkrycie porowatości włosów wyjaśnia wiele spraw i pozwala na dobieranie odpowiednich kosmetyków. Mi udało się to po 2-3 latach dużego zaangażowania w sprawy włosomaniaczek i moich klajtrów. 
  • Kolejna rzecz,o której warto wspomnieć to ochrona włosów. M.in jest to odpowiednie zabezpieczanie końcówek,które stosuję od ok.roku i dzięki któremu nie łamią ani nie rozdwajają się tak,jak przedtem. Jaki mam na to sposób? Zmieszanie kropli jedwabiu z kroplą olejku do ich zabezpieczania po myciu. Niby trywialne,ale naprawdę ratuje włosy. Olejek je odżywia i nabłyszcza,a jedwab chroni. To,co pomaga mi zadbać o końcówki to także związywanie ich co noc w koczek-ślimaczek,dzięki czemu nie ocierają się o poduszkę i nie rozdwajają (co do poduszki,polecam również zainwestowanie chociażby w satynową poszewkę,która jest bardziej ślizga i nie niszczy tak włosów). Zwracam także uwagę na ich czesanie-najpierw końcówki,później coraz wyżej,zawsze zakładam czapkę (którą piorę w odżywce,aby włosy się nie elektryzowały) lub kaptur,nie wystawiam włosów na mróz-trzymam je pod szalem. 
Takich "kropek" mogłabym wystosować jeszcze całe mnóstwo,ale dam Wam już odetchnąć :)
Czas na coś lepszego,czyli zdjęcia!

Tak prezentowały się ponad miesiąc temu (koniec października):



Muszę przyznać,że były jak na mnie bardzo długie,ale niestety puszyły się (co widać na 1 zdj) i końcówki były dosyć zniszczone,smętnie zwisające.



Tutaj widzicie włosy nierozczesane,po równym miesiącu olejowania i 2 płukankach z cytryny,dlatego kolor jest jaki jest :). Końcówki nadal wyglądają słabo,dlatego je podcięłam i na chwilę obecną włosy wyglądają tak:



Zdjęcie po 2 dniach (od powyższego),oczyszczeniu i płukance cytrynowej (która nadała im "puszku"):



No dobra,to teraz-czego używam? 

Do mycia: oczyszczanie szamponem piwnym Barwa raz w tygodniu,na zmianę co drugie mycie: Babuszka Agafii na kwiatowym propolisie z łopianem,Alterra jojoba-migdały
Odżywki: Isana z olejkami Oil Care,  Isana do włosów farbowanych (mojego farbowania już prawie nie ma,ale ma fajny skład :)  ) jak jestem w domu to używam Pantene odbudowa i blask 
Maski: Biovax Naturalne oleje, keratynowa od Kallosa 
Końcówki : dowolny olejek (Dabur Amlą do włosów jasnych,babydream przeciw rozstępom dla mam,oliwka hipp,alterra  migdały i papaja) + serum CHI lub jedwab/olejek aloesowy GP,ktory delikatnie puszy,ale i nabłyszcza + CHI
Olejowanie: zawsze godzinę przed myciem-Dabur Amla, Alterra migdały i papaja, Olejek przeciw rozstępom fur mama,Hipp
Obecnie chcę je trochę rozjaśnić,dlatego po każdym myciu używam płukanki cytrynowej (od 2 tyg.),ale jeszcze z dwa mycia i będę to robić raz w tygodniu :) Płukankę przygotowuję z jednej całej cytryny + litr wody.
Szczotki: khaja z włosia dzika,tangle teezer kompaktowy 
+Co drugie mycie lub jak pamiętam) wcieram Jantar na wypadanie włosów,bo moje hormony ostatnio szaleją :P

Gratuluję tym,co dotarli do końca! Buziak :*

środa, 12 listopada 2014

Zakupy kosmetyczne ...

...czyli to,co kobiety lubią najbardziej :)

Zeszłotygodniowy wypad do Felicity uznałam za konieczny,ponieważ chciałam zaopatrzyć się w jeden produkt,mianowicie-suchy szampon Batiste o zapachu kokosowym. Korzystając z tego,że hebe w Lublinie można spotkać tylko w owej galerii postanowiłyśmy z Kamilą ją odwiedzić. W drodze do punktu docelowego zostałam poinformowana o milionach innych,ciekawych sklepów  i już wiedziałam,że na suchym szamponie się nie skończy.



Zacznijmy od początku!


W super-pharm zaopatrzyłam się w dwa opakowania tabletek (których nie sfotografowałam :P). Witaminę C (rutinacea) na odporność  oraz red-blocker,czyli tabletki,które miałam kupić 2 lata temu po powrocie od dermatologa,ale o których przypomniało mi się dopiero teraz :) 





Red-blocker ma mi pomóc w walce z naczynkami. Z pewnością nie usunie tych,które już są (jedynie laserem),ale mam nadzieję,że zatrzyma ich pękanie i zmniejszy widoczność. 



Spacerując po galerii zatrzymałyśmy się przy GR. Cóż...ich matowe szminki są moimi ulubionymi więc pewnie nie zdziwi nikogo fakt,że kupiłam sobie 4tą szminkę z tej kolekcji w kolorze 07. Ciężko było mi oprzeć się czemuś tak pięknemu... I może to nie czas na pudrowe kolory,ale ja się czuję w takich najlepiej.P.s szminka pobija na "głowę" b.podobną z Revlonu (czterokrotnie droższą) .Niestety na zdjęciu kolor jest przekłamany,mocniejszy ;c 


Zaopatrzyłam się także w truskawkowy zmywacz. Pachnie pięknie-niektóre zapachowe aż odstraszają swoim smrodem,a po użyciu tego co chwile wącham paznokcie :)


Oczywiście nie byłabym sobą,gdybym nie odwiedziła Rossmanna. Tam czekał na mnie :



Aplikator i buteleczka taka sama jak w Jantarze,ale zapach dużo gorszy. Jeśli działanie będzie podobne wyjdzie na 0 :D 

No i gwóźdź programu-hebe . Jako pierwszy do koszyka trafił suchy szampon,którego zapach uwielbiam. Ostatni (ten w panterkę) oddałam Asi,bo nie mogłam wytrzymać jego duszącego zapachu.




Jako druga przywędrowała jedna z moich ulubionych odżywek/masek błyskawicznych : Kallos keratynowa. Tym razem litrowa :D Moje 250 ml pudełko wymyłam i naładowałam nowy produkt obdarowując nim mamę,która także jest zadowolona z efektów działania maski. Przy okazji namówiłam Kamilę do kupna turkusowej tuby :D



Produkt,na którego czaiłam się od ok.roku,a który pod wpływem chwili znalazł się w moim koszyku - top coat z essie. Nie żałuję ani złotówki wydanej na niego. Właśnie go testuję i lakier,który nałożyłam i przeważnie trzymał się na mojej płytce dzień/max dwa jest na moich paznokciach w nienaruszonym stanie już 5ty dzień. Zachwyt!



Mam nadzieję,że się podobało :) Buziaczki  uciekam na ćwiczenia;*







piątek, 27 czerwca 2014

Wspomagacze :)

Czas na wspomagacze :D W tej kwestii niestety nie mam zbyt wielu faworytów i mogę nawet stwierdzić,że oprócz wcierki Jantar i jednego ss Batiste moje życie spokojnie toczyłoby się dalej.


Odżywka Jantar-cóż mogę o niej powiedzieć ? Cudo,które nigdy mnie nie zawiodło na zdj moja enta butelka :P Mnóstwo baby hair + co najmniej cm w długości mies. dodatkowo :) I to za takie niewielkie pieniądze. Wcierkę recenzowałam już na firmie .

Marion jedwabna kuracja b/s-hmmm nie wiem co mogłabym powiedzieć o takim produkcie. Cudownie pachnie,a jakiegoś większego działania na włosy nie zauważyłam :P Spryskuję sporadycznie,kiedy chcę ujarzmić puch włosowy.

Płyn pielęgnacyjny pokrzywowy-nie , nie , nie. Tak okropnych włosów nie miałam od X czasu. Włosy stały się tępe,szorstkie i zupełnie bez blasku + mega plątanie. FUJ .Musiałam dwukrotnie,pod rząd nałożyć bogatą maskę,żeby  wróciły do poprzedniego stanu.



Chyba widać,że suche szampony z Batiste wiodą u mnie prym ?:P Uwielbiam ich działanie. Ponadto ten różowy i żółty fenomenalnie pachną. Sporadycznie używam panterki,bo zapach jest dla mnie koszmarny,nie polecam. Jeśli chcę mieć naprawdę efekt wow używam różowego,niesamowicie unosi włosy (ma lakier) i super pachnie. Oczywiście nie stosuję ich codziennie czy co drugi dzień. Jest to ratunek dla osób,które nie zawsze mają czas,żeby umyć włosy,które później schną Y czasu, bądź nie chcą niszczyć ich suszeniem. Stosuję je co ok.2 tyg,staram się rzadziej. Przy częstszym używaniu pojawia się dużo niepożądanych efektów m.in.przesuszenie skóry głowy,co za tym idzie łupież itd. Uważajcie!


Co do mojego szlabanu kosmetykowego-jest dobrze! :D W zasadzie skusiłam się tylko na jedną rzecz i to w sumie produkt do ciała,o którym już niebawem na blogu,muszę go jeszcze trochę poużywać :D



Z tego miejsca pragnę pozdrowić KAROLINĘ,wierną czytelniczkę,która "opieprzyła" mnie i złożyła jednocześnie skargę,że dawno mnie tu nie było :P POZDRO,jak widzisz podziałało od razu !!! :D :*


niedziela, 18 maja 2014

Jak dbam o skórę głowy ?

Zagadnienie podjęte w temacie wpisu jest niezwykle istotne,bowiem to,w jaki sposób dbamy o skórę naszej głowy ma kolosalny wpływ na ich wypadanie i porost ;) Od pewnego czasu skupiam na tym bardzo dużą uwagę i oczywiście,opłaca się. Co takiego robię ?


1.Szampon
To właśnie on jest najważniejszy jeśli chodzi o działanie na naszą skórę głowy. Silne substancje myjące bardzo podrażniają nasz skalp (szczególnie mój) przez co powodują łuszczenie (obumieranie) skóry. Ostatnio przez brak mojego ulubionego szamponu z Alterry (z kofeiną) byłam zmuszona używać szamponu z SLS'ami. Efekt? Swędzenie,pieczenie i łuszczenie...zeskrobywałam sobie kawałki martwej skóry. Radzę zwrócić na to uwagę. Nie eliminuję zupełnie "mocniejszych" szamponów z mojej pielęgnacji,natomiast używam ich sporadycznie (raz na tydzień,dwa) aby oczyścić włosy z wszystkich odżywek i brudu.

2.Wcierki
Są to produkty,które przede wszystkim pomagają mi w zapuszczaniu włosów i hamują wypadanie. Niedawno skończyłam kurację placentą (pojawiło się dużo bejbików i nic poza tym),a moją najukochańszą wcierką jest Jantar :) Oczywiście nie każdemu wcierki mogą służyć. Jeśli ktoś zauważy jakieś negatywne działanie (łupież,wypadanie czy swędzenie) powinien natychmiast zaprzestać wcierania.

3.Olejki
Pełnią identyczną funkcję jak wcierki. Ponadto dużo bardziej odżywiają skórę,ale są trudniejsze "w obejściu". Nie trzeba się zbytnio starać aby źle zmyć olejek (i kolejne mycie welcome ;) ). Używam ich na skalp średnio raz w miesiącu. Najczęściej przed myciem SLS'ami.

4.Peeling
Jest to moje największe odkrycie i odkąd zaczęłam praktykować peeling skóry głowy cukrem,nie mam najmniejszego problemu z łupieżem. Dzięki peelingowi moja skóra ''oddycha'' i jest bardziej przygotowana na wchłanianie wcierek czy olejków :) Wykonuję go raz w miesiącu (czasami częściej).


Jeśli ktoś z Was używa czegoś jeszcze,co służy skórze głowy z chęcią poczytam i wypróbuję :)
Miłej niedzieli ;*