Witam. Tak jak obiecałam- w niedzielę będę dodawać wpis o książkach, które przeczytałam. Dzisiaj obszerna recenzja, którą napisałam już dwa miesiące temu w ramach pracy domowej na zajęcia z psychologii klinicznej.
Zagadnienie związane z rozpatrywaniem
zależności dotyczącymi wpływu czynników
psychicznych na organizm człowieka interesowało mnie od dłuższego czasu.
Wielokrotnie zwracałam uwagę na fakt działania mojego organizmu podczas
stresujących sytuacji, w których całe ciało mówiło mi jak trudne jest to zdarzenie i ile kosztuje
fizycznego wysiłku. Dopiero niedawno miałam okazję, aby całemu zjawisku
przyjrzeć się dokładniej. Czytając tekst o „porzuconym ciele” w kontekście
chorób odżywiania zapragnęłam pogłębić wiedzę z tego zakresu i przeczytać całą
książkę profesor Katarzyny Schier „Piękne brzydactwo”.
Uważam, że o wartości książki dla czytelnika
świadczy refleksja i niedosyt, który sprawia, że chcemy dalej eksplorować w tej
dziedzinie. Mam na myśli tutaj książki głównie naukowe, w których to, jak
treści są przekazane ma wpływ na atrakcyjność tekstu. Przykładem może być
genialnie napisana książka o ekonomii (którą się w ogóle wcześniej nie
interesowałam) „Finansowy Ninja” Michała Szafrańskiego.
Od razu zaznaczę, że książka prof. Schier
skłoniła mnie do wielu refleksji i wzbudziła różne emocje, z którymi podzielę
się później. Najpierw kilka słów o pierwszych wrażeniach.
Oczekiwania, które miałam względem wyżej
wymienionej pozycji były dosyć duże. Ciekawy tytuł, interesujące zagadnienie i
poważny autorytet. Mimo to do połowy książki walczyłam z oporem i ambiwalentnymi
uczuciami, które zniechęcały mnie do dalszego czytania. Zawiodłam się tym, że
nie jest to książka, którą mogę przeczytać „w sobotni wieczór”, ale podczas
której muszę cały czas być skupiona i uważna, bo każde zdanie ma
znaczenie. Samo czytanie wymagało ode
mnie dużego wysiłku i często jeden akapit czytałam trzy razy, aby go dobrze zrozumieć.
Po całej lekturze uważam, że to właśnie świadczy o tym, jak ta pozycja jest dobra
i wartościowa. Autorka dokonała wszelkich starań, aby lektura była napisana
przystępnym językiem, ale dla osoby, która do całej teorii psychodynamicznej
odnosiła się wówczas z nieukrywanym dystansem i niechęcią sprawiała mi niemały
problem. Jednak dzięki przeczytaniu książki dowiedziałam się wielu metodach
stosowanych w eksperymentach psychologicznych, o założeniach nurtu
psychodynamicznego np. o całej relacji więzi z obiektem, który wcześniej
interpretowałam bardzo powierzchownie. Dużym atutem jest również przytaczanie
studium przypadków, w których autorka opisuje osobę z wcześniej zaznaczonym
problemem i pracę nad defektem.
Najtrudniejszym rozdziałem w książce był ten
poświęcony zaburzeniom obrazu ciała u osób cierpiących na choroby
psychosomatyczne, jednak dowiedziałam się z niego najwięcej. Miałam okazję
zastanowić się nad całą traumą, która spada na dziecko w momencie ułomności
rodzica, która wynika z braku identyfikacji z bólem własnego dziecka czy
emocjonalno-fizycznej niedostępności opiekuna. Jak dziecko, które zostało
skrzywdzone przez czynniki niezależne od niego (biologiczne) musi w dodatku
uporać się z patologiami czy nawet zaburzeniami w zachowaniu/osobowości
rodzica. Odniosłam wrażenie, że połowa problemów, która z tego wynika była
opisana w owej publikacji. Związane z tym jest mnóstwo problemów począwszy od
doświadczania przez dziecko parentyfikacji, po zniekształcony proces tworzenia
się autonomii jednostki w procesie separacji-indywiduacji aż po poświęcanie
swojego ciała, aby chronić dobry obraz rodzica, opiekuna. Sytuacja związana z
zachowywaniem pozytywnego obrazu ważnych osób jest zdaniem autorki iluzją bycia
kochanym. W obliczu przytaczanych argumentów w książce trudno się z tą hipotezą
nie zgodzić. Dziecko nawet nie ważne jak zaniedbane czy okaleczane będzie całą
ufność i miłość chciało przelać na rodzica, bo przecież z założenia „mama mnie
kocha i jest dobra”. Tu książka okazuje się najbardziej drastyczna, bo
pokazuje, że nie zawsze tak jest.
Rozdział, który czytało mi się najprzyjemniej
dotyczył możliwości transformacji obrazu ciała. Traktował o operacjach
plastycznych i jego mentalnych konsekwencjach dla pacjentów. Często kobietom
wydaje się, że po operacji ich życie będzie inne, lepsze, „wszystko się ułoży”
i ich samoocena wzrośnie. Przed lekturą być może nie podważyłabym
wcześniejszego zdania. Jednak rzeczą którą zrozumiałam dzięki autorce jest
dopuszczenie do swojego myślenia tezy zgodnie z którą Ja cielesne i obraz ciała
są elementarną częścią osobowości. Cześć ta zostaje ukształtowana we wczesnym
dzieciństwie i zabiegi chirurgiczne jej nie naprawią. Mogą stanowić jedynie
gratyfikacje, która minie. Przedstawiony wniosek odnosi się bezpośrednio do
ostatniego rozdziału książki. Profesor Katarzyna Schier kończy książkę
stwierdzeniem, że nawet nie spełniając wymogów kultury dotyczących piękna,
buduje się takie poczucie we wczesnej relacji z opiekunami lub odbudowując je w
późniejszym życiu. Można być pięknym posiadając cechy „brzydactwa”, ponieważ
piękno rodzi się w naszych głowach. U osób z zaburzoną percepcją własnego
ciała, albo z kobietami dążącymi do osiągnięcia piękniejszej sylwetki zalecana
jest psychoterapia skupiona na uprzednim „naprawieniu” swojego obrazu w umyśle.
W tym kontekście bardzo ciekawą jawi mi się terapia ciała, której nie będę
opisywać, ale dotyczy ona wyrażania emocji.
W temacie terapii moja uwaga sfokusowała się
na terapii dotykiem. Leczenie osób z problemem akceptowania własnej cielesności
lub dzieci ofiarujących swoje ciało poprzez: pływanie czy dogoterapię uznałam,
za –z jednej strony- pozadyskusyjne, a drugiej-aż nierealne, aby mogło pomóc. Autorka
przywołuje badania, w których osoby posiadające psy mają obniżone ciśnienie
tętnicze krwi, spadek poziomu stresu i obniżenie poziomu cholesterolu.
Natomiast pływanie ma dostarczyć
podstawowych wrażeń sensorycznych, które mogą przywoływać kojące wspomnienia
bycia kąpanym w okresie dzieciństwa. Badania zdają się potwierdzać skuteczność
metody.
Chcę zaznaczyć, że atutem tej książki jest
jej kompleksowość. Zjawiska, które zostały opisane w książce były rzetelnie
wyjaśnione i do każdego zagadnienia autorka dodała albo badania własne, innych
lub studium przypadku. Chociaż objętościowo nie zajmuje wiele stron, to jej
treść w sposób dokładny opisuje zagadnienia obrazu ciała w kontekście
psychosomatycznym. Jestem pewna, że zajrzę do tej publikacji ponownie, ponieważ
profesor Schier odpowiada na pytania, które stawia, co nie zdarza się często.
Niech za przykład posłuży książka Karen Horney „Neurotyczna osobowość naszych
czasów”, w której autorka zmuszając do refleksji po każdym rozdziale dawała
nadzieję, że odpowiedź uzyskamy po przeczytaniu kolejnego, co nie miało
miejsca. Być może w tamtej książce miał być to zabieg zachęcający do czytania,
ale mnie zniechęcał.
Zadaję sobie sprawę z tego, że ta książka
dopiero otwiera mi drzwi do zagadnienia związanego z zależnością psyche i somy,
ale po przestudiowaniu tej lektury mam ochotę na więcej.
Miłej lektury :)