Z
literaturą profesor Małgorzaty Kościelskiej było mi dane zetknąć się pierwszy
raz przygotowując tę recenzję. Już wcześniej, od koleżanki z roku słyszałam iż
warto sięgnąć po tę pozycję, jednak zazwyczaj odkładałam to na później.
„Niechciana seksualność, o ludzkich potrzebach osób niepełnosprawnych
intelektualnie” to książka o
bolesnej stronie życia tych, którym i tak nie żyje się łatwo.
To książka trudna i bardzo uwrażliwiająca. Moim zdaniem uczy ludzi
empatii.
Zacznę
od zwrócenia uwagi na problem, który był przytoczony przy okazji rozwoju
seksualnego u dzieci i młodzieży oraz przewijał się do końca książki. Mam na
myśli zagwostkę, którą mają dorośli względem osób niepełnosprawnych,
mianowicie- informowanie swoich dojrzewających dzieci o seksualności. Uważam,
że problem odnoszący się do osób z deficytami intelektualnymi nie dotyczy tylko
tej grupy społeczeństwa, ale jest on globalny. Mimo, że „stajemy się” coraz
bardziej nowocześni, wszystko się rozwija to jakąś część (powiedziałabym, że
znaczną) ludzi obejmuje seksualne tabu. Z własnych obserwacji upatruję tutaj
dwie główne przyczyny- u rodzin chrześcijańskich jest to mocny nacisk moralny,
aby „o tym jeszcze nie mówić” (w efekcie nie mówić w ogóle), a z drugiej, na co
wskazywała autorka- lęk przed rozerotyzowaniem dzieci i młodzieży. W efekcie nadal
spotykam osoby, które nie znają podstawowych pojęć z zakresu biologii, anatomii
czy boją się iść do ginekologa. Osoby te , choć zdrowe są także w pewnej sferze
wiedzy o człowieku upośledzeni.
Zdaję
sobie sprawę, że książka nie traktowała o ludziach w normie intelektualnej,
jednak czytając tą książkę zgeneralizowałam i spojrzałam szerzej na problem. Momentami
wydawało mi się, że nie czytam o osobach z upośledzeniem umysłowym, a o
większości nastolatków.
Autorka
uświadomiła mnie także, że zachowania społeczne osób niepełnosprawnych
intelektualnie ukierunkowane są nie na zdobywanie pozycji w grupie ile na
zapewnieniu bliskich więzi przynajmniej od jednej osoby dorosłej. Z mojego
punktu widzenia jest to problem o tyle duży, że osoby niepełnosprawne cierpią na brak odpowiedniego wsparcie ze
strony tych osób. Najczęściej są to rodzice, jednak co ma zrobić dziecko, które
i tak nie może się do nich zwrócić, nie ma w nich „bezpiecznej bazy” ? Zostaje samo
ze swoim deficytem i patologią. Często niezrozumiałe zachowania już dorosłej,
upośledzonej osoby bywają niekomfortowe dla otoczenia- mowa o przytulaniu,
całowaniu w miejscach publicznych czy rzucaniu się na ziemię. Jednak warto zdać
sobie sprawę, że osoby te nie działają po to, by wzbudzić złość opiekuna, a
rozpaczliwie wołają o uwagę i miłość z ich strony.
Wielkim
walorem lektury są przykłady podawane z pracy autorki. Dialogi w bardzo
obrazowy sposób pokazują główne problemy z jakimi borykają się osoby
niepełnosprawne intelektualnie. Brakuje im przede wszystkim zrozumienia i
akceptacji otoczenia, ale także wiele z nich cierpi na „głód informacji”. Często
też osoby takie wypierają lub zaprzeczają swoim potrzebom. Prof. Kościelska
podkreśla jak tłumienie potrzeb może wpływać na dalszy rozwój i egzystencję. Ogólną
dezinformację widać także w wywiadach z większością osób cytowanych w książce. Dochodzi
do tego, że kobieta w wieku prawie 40 lat nie wie ile trwa ciąża i uważa, że
mężczyźni też miesiączkują.
Kolejną
rzeczą, która zmusiła mnie do głębszych rozmyślań to przykłady kobiet 27-letniej
Iwony z porażeniem dziecięcym oraz 32-letniej Elżbiety z umiarkowanym
upośledzeniem umysłowym. Obie kobiety zostały oddane do zakładów/Domów Dziecka
bardzo wcześnie. I obie, choć w różnym stopniu sprawne umysłowo czuły bardzo
duże odrzucenie. Zatrważające było w jaki sposób tłumaczyły nieobecność
najważniejszych osób w życiu. Iwona za każdym razem twierdziła, że „nie mogę
wyjść, bo mnie nie chcą, ja chcę ale oni mnie nie”. Elżbieta zwracała uwagę na
brak zainteresowania. Zdziwiło mnie to, że w przypadku „zdrowych” osób mamy
najczęściej do czynienia z mechanizmami obronnymi. Zazwyczaj w przypadkach
wyżej wymienionych byłoby to wyparcie lub zaprzeczenie. Kobiety nie tłumaczyły
sobie tych wydarzeń z przeszłości w sposób chroniący ich psychikę. Mimo że są
określane jako upośledzone intelektualnie to sposób ich rozumowania jest
przejrzysty. Być może właśnie też dlatego tak się ich nazywa, bo chociaż przez
mechanizmy obronne widzimy trudne dla nas treści „w krzywmy zwierciadle”
to używanie ich pełni funkcję obronną
ego.
„Niechciana
seksualność o ludzkich potrzebach osób niepełnosprawnych intelektualnie” to
książka, która oprócz trudnych opisów doświadczeń ludzi dotkniętych kalectwem
umysłowym uwrażliwia czytelnika na ich ból. Pozwala nabywać umiejętność, która
choć obecnie często wytykana jako słabość pozwala zrozumieć drugą osobę.
Książkę polecam każdemu, ponieważ czyta się ją bardzo szybko i mimo
przedstawianych treści i holistycznego problemu (ukazanego także z wielu
perspektyw) pozwala nauczyć się empatii i zrewidować nasze poglądy.
Miłej niedzieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz