Witam w to wtorkowe popołudnie.
Nadeszła ta niesamowita chwila, w której podzielę się z Wami moją opinią na temat książki , do której miałam dwa podejścia i którą czytałam bardzo długo.
Mowa o gigancie pana Michała Szafrańskiego, autora bloga jaoszczędzacpieniadze.pl . Na początek wytłumaczę, dlaczego czytałam ją dwa razy. Za pierwszym utknęłam w 1/3. Pewnego dnia odłożyłam ją i wróciłam do niej po 3 miesiącach i stwierdziłam, że to była za długa przerwa i w celu przypomnienia zacznę ją od początku. Całość czytałam ponad miesiąc. Nie jest to lektura rozluźniająca do poduszki. Jest to album, który wymaga skupienia i koncentracji. Nad jego stronami czytelnik dokonuje często refleksji, retrospekcji czy najczęściej-analizy.
Zacznę od tego, że po "Finansowego Ninje" sięgnęłam po lekturze kilku tekstów na blogu autora i poleceniach w innych publikacjach (wpisach, filmach na yt czy książkach). Chciałam zmienić coś w swoim życiu, pogłębić wiedzę z zakresu, w którym byłam zieleńsza od żaby i wiedziałam, że potrzeba mi drogowskazu. Jak na prośbę okazało się, że autor bloga taki drogowskaz już nam dał, trzeba tylko po niego sięgnąć. Kupiłam więc książkę, która kosztowała mnie trochę więcej (przypominam, że nie oszczędzałam wtedy i dodatkowe pieniądze zdobywałam poprzez redukcję rozrywki czy jedzenia na mieście) a dzisiaj napiszę czy było warto.
"544 strony wiedzy o oszczędzaniu, zarabianiu, optymalizacji podatkowej i inwestowaniu. Wiedza, którą powinieneś otrzymać w szkole."
Oto słowa Pana Michała, z którymi się zgadzam. W jego książce otrzymamy podstawy wiedzy z zakresu finansów. Poznamy nie tylko instrumenty, ale i sposoby działania oraz wskazówki sprawdzone przez niejedną osobę. Niewątpliwym atutem były "pigułkowe" podsumowania każdego rozdziału, które w sposób bardzo przejrzysty i ultra konkretny systematyzowały najważniejsze zagadnienia rozdziału. Bardzo podobało mi się to, że na początku autor przedstawił psychologiczne aspekty zarządzania pieniędzmi i ich wydawania. Bardzo dobitnie pokazał paradoks w jakim żyje wiele osób- zarabiamy by wydawać i od razu konsumować to, co trafi w nasze ręce. Tak jesteśmy nauczeni. Tylko ile osób to kwestionuje? :)
Musze przyznać, że ten kilkudziesięciostronicowy wstęp jest ogromnym walorem albumu.
Chciałam napisać teraz o innych rozdziałach, które mi się podobały, ale musiałabym wymienić prawie całą książkę , ponieważ prawie każdy unit był interesujący i wnósł dużo do mojej wiedzy. Wolę najpierw odpowiedzieć na pytanie: Jakie treści mi się nie podobały?
Nie podobał mi się kalkulator finansowy i rozdział o podatkach. Kalulator dlatego, że przyswajałam go 3 razy z rzędu, ale za każdym razem czytając kolejne strony czułam się tak znudzona, że miałam ochotę odłożyć książkę. Mimo to rozumiem zasadność przytoczenia go w książce (to właśnie narzędzie, swoją drogą przydatne). Rozdział o podatkach-bo podstawy były mi dobrze znane i w sumie to była powtórka z kilkoma wyliczeniami. Nie interesowało mnie to niestety i czytało mi się długo. Chociaż interesuję się w małym stopniu inwestowaniem to niestety ten rozdział w pewnym momencie zaczął mnie nużyć na tyle, że czytałam go chyba najwolniej ze wszystkich.
Mimo tych kilku minusów warto napisać o świetnym, merytorycznym rozdziale nt.kredytu hipotecznego i kupowaniu a wynajmowaniu domu. Naprawdę dużo z niego wyciągnęłam. "Oszczędzanie na co dzień" i "Finansowy rozkład jazdy" to również moi ulubieńcy.
Jeszcze raz podkreślę- autor używa bardzo prostego języka, czytając mamy wrażenie jakbyśmy rozmawiali ze znajomym. W dodatku wszystko co możliwe jest rozrysowane. Plus za to.
Tyle względem treści, bo nie chcę za dużo zdradzać.
Chcę odnieść się jeszcze do jednej rzeczy. Mianowicie do głosów krytyki, które pojawiają się względem treści książki. W internecie napotkałam opinie osób, które twierdziły, że są rozczarowane tym, że w książce są zbyt podstawowe informacje, że chcą więcej. Osoby te podawały się za czytelników bloga. Powiem tak: dla mnie jako osoby niezaznajomionej z tematem finansów ta książka to święty graal, który jest przewodnikiem i podstawą do dalszego zdobywania wiedzy. Myślę, że autorowi przede wszystkim chodziło o to, aby właśnie taką książkę stworzyć. Jest tam opisane wszystko krok po kroku , o czym powinna dowiedzieć się osoba taka jak ja. Natomiast osoby ,które oczekiwały więcej, dam Wam przykład:
Od wielu lat jestem włosomaniaczką. Boga Anwen czytałam prawie od początku istnienia. Kiedy autorka bloga wydała swoją książkę nie mogłam się jej doczekać. Byłam podekscytowana jak małe dziecko i ją kupiłam. Informacje w niej zawarte okazały się zupełnie mi znane i już wcześniej przyswojone. Jednak zamiast być zła i mieć pretensje byłam w stanie zrozumieć, że od czegoś trzeba zacząć, najlepiej od podstawy i ona tak zrobiła. Pewnie gdyby wydała kolejną książkę to treści byłyby bardziej zaawansowane, jednak na początek to świetnie, że osoby które nie wiedzą tyle co ja będą mogły skorzystać.
Tyle w temacie :)
Na koniec- uważam, że posiadam wspaniałą lekturę. dzięki której będę coraz bardziej świadomą osobą, a moje finanse będą coraz lepiej zarządzane. Jestem człowiekiem, który bardzo często po przeczytaniu jakiegoś albumu pozbywa się go. Mogę zagwarantować sobie i Wam, że tego się nie pozbędę. Mam plan czytać go wyrywkowo w celu gruntowania wiedzy. Bardzo polecam.
Dziękuję Panu Michałowi za wydanie tak wartościowej książki i życzę dalszych sukcesów zawodowych. Pozdrawiam, Klaudia
Hej Klaudia,
OdpowiedzUsuńBardzo miło było mi przeczytać tak ciepłe słowa o #FinNinja. Cieszę się, że książka Ci się podobała i bardzo dziękuję za recenzję.
Pozdrawiam!
Już wiele dobrego słyszałem o tej książce. Podobno bardzo dobrze opisane są tam podstawy ekonomii nawet dla laików https://www.cashbill.pl/platnosci/przelewy-tradycyjne
OdpowiedzUsuń