niedziela, 19 października 2014

Zamówienie od Lady Makeup

Obiecałam sobie,że po wypłacie zaszaleję i jak mówiłam-tak zrobiłam. Ostatnio przyjechała do mnie paczuszka,w której były same skarby :) Od dawna wypatrywałam kosmetyków u Lady Makeup,m.in dlatego,że jej sklep zaopatrzony jest w produkty Hakuro,Sleek,The Balm itp. Skupiłam się na kosmetykach do twarzy.Tak prezentowała się paczuszka i jej zawartość :






Kosmetyki testuję już od miesiąca więc wydaje mi się,że jestem gotowa je zrecenzować :)





























 Produkt,którego najbardziej wyczekiwałam i z którym wiązałam największe nadzieje. Baza pod cienie ArtDeco (5 ml za 35 zł). Jest niezwykle tłusta "mokra" (co jest także dużym plusem,bo nie wysuszy powiek) i nie pachnie zbyt przyjemnie (coś ala starsza pani).Niewielką ilość nakładam na "odtłuszczone" powieki i po chwili aplikuję cienie. Efekt? No i tu jestem (delikatnie mówiąc) rozczarowana.Na pewno bije na głowę bazy z kobo i kremową avon,lecz jest dużo gorsza od bazy do pełnego makijażu (ze zdj poniżej) :
Avon,Anew (50 ml za 50 zł). 

ArtDeco nie podbija koloru cienia,powoduje zbieranie się go w wewnętrznej str. powieki po ok.4/5 h,a to dla mnie zdecydowanie za krótko. Nie utrzymuje także produktu zbyt długo i malując się rano (jeśli chcę zachować "świeżość" makijażu oczu) muszę go niestety poprawiać.
Mimo to,nie ma tragedii.Używałam dużo gorsze bazy,które były także tańsze. Jednak ciesze się,że mam okazję używać tego produktu :)






Puder ryżowy PAESE (15 g za 40 zł) to produkt,którego zakup rozważałam dość długo,a jak przyszło co do czego,nie mogłam się zdecydować czy dodać go do koszyka :P Jednak Bóg chciał,że dodałam i jestem niesamowicie zadowolona. Puder świetnie pachnie,b.dobrze się nakłada,nie powoduje efektu "ciasteczka" i co najważniejsze-matuje :) Jest to mat,który utrzymuje się przez ponad połowę dnia,co mnie b. satysfakcjonuje. Używam go na zmianę z Inglotem i z tej "matującej" dwójki  PAESE jest lepszy :D







Kolejny produkt to moja fanaberia i coś,czego absolutnie nie potrzebowałam,ale skuszona opinią Asi i wizażanek (tak się to odmienia?:D) postanowiłam kupić kolejny (5iąty) bronzer. Zakup padł na Honolulu W7(6 g za 15 zł)   :


Obiecałam sobie,że go nie otworzę dopóki nie zużyję któregoś z poprzednich,ale...No właśnie :D Ale nie żałuję haha Mimo że kolor jest dosyć ciemny i łatwo zrobić sobie nim krzywdę,to powiem nieskromnie,że ja jestem na tyle wprawiona iż na mojej buzi prezentuje się całkiem dobrze (by nie powiedzieć super :D). Przy użyciu tego bronzera jesteśmy w stanie idealnie wykonturować twarz,a co ważniejsze produkt trzyma się cały dzień. Jestem zaskoczona przełożeniem ceny do jakości. Nie mam zamiaru inwestować już w burzuja. Honolulu zostanie ze mną aż mi zbrzydnie :P 





Co mi tam-zaszalałam i kupiłam rozświetlacz  The Balm za 70 zł :D Bogactwo haha.Dla niektórych to pewnie mało,ale dla mnie nie :) Oglądałam jeszcze cienie z tej firmy,ale gdybym chciała je kupić,musiałabym zrezygnować z pozostałych rzeczy.
Co do samego rozświetlacza-jestem zachwycona. Nigdy wcześniej nie używałam produktu przeznaczonego do rozświetlania twarzy (czasami była to cielista kredka do linii wodnej z MaxFactora lub biały cień) i jestem zadowolona,że zdecydowałam się na ten produkt. Nakładam go na szczyt kości policzkowych,okolice oczu i brwi (tworząc literę C) oraz kość (?) nosa i czubek między ustami a nosem :D Nie wiem jak inaczej to określić. Produkt daje przepiękny,naturalny połysk.Skóra wygląda na wypoczętą i zdrową. Odkąd go mam ani razu nie zapomniałam,by go zastosować,bo czułabym się dziwnie :)



Poninżej przedstawiam dwie paletki Misslyn (40 zł) oraz Sleek au naturel (40 zł)



Moim celem było kupić paletkę,która będzie posiadała kolory do makijażu na co dzień. Problem pojawił się,gdy spodobały mi się dwie takie paletki...przez niezdecydowanie kupiłam obie i nie żałuję,bo... 
  • paletki są skrajnie różne :
    a) M: cienie są bardziej sypkie
    a1)S:cienie mniej się osypują
    b)M:cienie są bardziej napigmentowane
    b1)S:cienie sa mniej napigmentowane
    c)M:cienie trzymają się dłużej
    c1)cienie trzymają się krócej 
  • wizualnie bardziej zachęca mnie paletka ze Sleeka,ale myślę,że powyższe porównanie zmienia puknt widzenia i jest bardziej przychylne dla Misslyn :) 
p.s cień,który UWIELBIAM od Sleeka to ten w prawym,górnym rogu. Nadaje się idealnie do położenia na całą powiekę ruchomą. Czasami,gdy nie mam czasu na makijaż on załatwia całą robotę :)




Od początku malowania moich brwi szukałam najprostszego i najłatwiejszego sposobu,by wykonywać ten element makijażu. Do tego celu wystarczyła jedna,genialna kredka z Catrice (ok 10 zł) :









Ma odpowiednią "konsystencję" czyt.nie jest za twarda ani zbyt oleista. Idealna po prostu :) Ponad to bardzo łatwo ją naostrzyć (dla porównania 5krotnie droższa cielista kredka MaxFactor cały czas się łamie). Dzięki szczoteczce,która zamocowana jest na dole,nawet,gdy obrysuję brwi za mocno mogę wyczesać nadmiar produktu i wszystko wygląda ładnie,schludnie i odpowiednio :) Gorąco polecam!






Moja trzecia perełka z Golden Rose czyli pomadka w kolorze 15 (15 zł) . Piękny,czerwony mat (mniej nasycony niż na zdjęciu), który utrzymuje się bez naruszenia pół dnia (w ciągu którego piję,jem itp.;p). Uwaga: zostawia trwałe ślady na twarzy/szyi/bluzce partnera :D 






Matujący lakier Golden Rose (ceny nie pamiętam. 10 zł ???) .
Jeśli chodzi o ten produkt,mam bardzo mieszane uczucia...Efekt matu,który pozostawia jest bardzo nietrwały i delikatny (1 dzień). Lakier schodzi po 1,max 2 dniach (jeśli myję np.naczynia to od razu,a stosuję bazę pod lakier). JEDNAKŻE bardzo szybko schnie i ten efekt pierwszego dnia jest moim zdaniem oszałamiający... Czy warto? Żeby spróbować może tak,ale nie wiem czy skusze się na inne lakiery z tej serii,bo sami widzicie jak cienko wypada.



Ostatni bohaterowie dzisiejszego wpisu to....Pędzle Hakuro (łączna cena za 4 pędzle to 80/90 zł):


Pędzle,które zamówiłam to :
  • 2 pędzle do eyelinera H85 (jednego używam do kresek,drugiego do brwi)
  • pędzel do rozświetlacza H14
  • pędzel do rozcierania cieni/blendowania H77
O wszystkich pędzlach mogę powiedzieć to samo: są świetne,nie gubią włosia,łatwo się czyszczą,z tym,że H77 zauważyłam,że po czyszczeniu trochę się "rozcapierzył" i nie tylko ja mam taki problem. Świetne pędzle za niewielkie pieniądze :)


Ufff,to chyba wszystko. Pisanie tego postu zajęło mi 1,5 h + 40 min selekcji i obróbki zdj :D Mam nadzieję,że się nie zanudziliście. Miłej reszty niedzieli :) 

p.s jeszcze w tym tygodniu recenzja niemieckich odżywek do włosów (okolice czwartku).





sobota, 11 października 2014

Pośród żywych ;)

W lipcu pisałam,że gdy tylko ogarnę sprawę ze studiami-wracam... długo to trwało,ale jestem :) Przez ostatnie 3 miesiące w moim życiu działo się tyle rzeczy,ze nie byłam w stanie znaleźć czasu na jakikolwiek wpis. Obecnie siedzę w moim nowym mieszkaniu,konkretniej:zielonym pokoju,który cały boży dzień sprzątałam i ruszam z dodawaniem wpisów :)

Na początek pokażę Wam parę zdj moich (nazwijmy to) włosów,jeszcze zanim zaczęłam o nie dbać. Moim zdaniem różnica jest kolosalna. Zdj obejmują okres gimbazy i 4 zdj z początków LO :)









Zdj z okresu LO: 








No i fotki z okresu ostatnich 5 mies. : 







Miłego weekendu ;* 



sobota, 12 lipca 2014

Dzik,TT,drewno,AT...

...czyli rzeczy,bez których ciężko byłoby mi dbać o moje włosy :)


1.Szczotka z włosia dzika KHAJA,2.niebieski Tangle Teezer,3.kompaktowy Tangle Teezer,4.drewniana szczotka no name,5.grzebień z szerokim rozstawem Avon.

Ad.1.
Dzika mam najkrócej,bo zaledwie 2 miesiące,ale uwielbiam go najbardziej :) Jest to najdelikatniejsza szczotka do włosów,niesamowicie wygładza i nabłyszcza.Często po przeczesaniu się nie muszę używać olejku,bo włosy same lśnią :) Nie odczuwam,aby je rozczesywała ,ale mam pewność,że robi to dokładnie. Wielki minus stanowi fakt,że bardzo trudno ją wyczyścić,ale szukam sposobu by temu zaradzić. Cena to ok.50 PLN ze strony producenta,gorąco polecam,Kaja jest warta każdej złotówki :D
Ad.2.
TT to pierwsza z tych "lepszych" urządzeń,które posiadam. Niesamowicie przyjemnie masuje skalp,dobrze rozczesuje,ale mam do niej zarzut. Rwie końcówki. Moim patentem na ten problem stało się rozczesywanie ich dzikiem,a później całości TT. Chyba nie zdecydowałabym się kupić jej ponownie,dwie mi starczą :)
Ad.3.
Kompakt to strzał w 10tkę! :) Jest jedyną szczotką,którą zabieram wszędzie,na wyjazdy,do pracy,WSZĘDZIE :D Nie ma mowy o wyginaniu "włosków" , działa tak samo jak jej niebieska koleżanka,ale gdybym wcześniej pomyślała,kupiłabym tylko kompakt :P
Ad.4.
Cudowne drewno z najlepszego lasu :D Nie elektryzuje,rozczesuje,czasami trochę szarpie,ale idzie z nim wytrzymać. Nie pamiętam gdzie kupione ani za ile mimo to dogadujemy się :)
Ad.5
Przedstawiam Wam grzebień do odżywek i farb. Taram :D Czasami,kiedy mam fanaberię,żeby idealnie równo rozprowadzić odzywkę korzystam z tego cacuszka i przeczesuję włosy,na których znajduję się odżywka i tym sposobem dociera ona wszędzie. Taki myk! Z farbą analogicznie. Cena to ok 10 PLN

Jakiś czas temu chciałam jeszcze szczotki pneumatyczne i inne bajery,ale zostanę przy tych,mam inne wydatki :P Bieda xD

Przyjemnego weekendy życzę,ja jutro uciekam do Lublina,będę pewnie we wtorek w nocy.


środa, 2 lipca 2014

Lovely curling pump up mascara

Czołem! Ostatnio moja obecność na blogu jest jedynie dopuszczająca,ale to wszystko przez pracę,książki i ... miłość :D Co prawda nie mam zbyt wiele czasu,ale chciałabym się w jakiś sposób zrehabilitować.
Jak już pewnie widziałyście w "promocyjnym" poście,poddałam się i zakupiłam hit internetu-maskarę z lovely :

OPAKOWANIE: zazwyczaj zwracam uwagę na opakowanie i to powyżej bardzo mi się podoba. Często produkty "po taniości" są po prostu tandetne,(przykład Eliksir z Wibo) natomiast tutaj mamy coś przyjemnego dla oka :) Jeśli chodzi o szczoteczkę nie miałam okazji jeszcze takiej używać.
DZIAŁANIE: no i tu się zaczynają schody...Nie wymagam wiele,wiem jakie mam rzęsy (krótkie i w ogóle niepodkręcone) i do każdego tuszu podchodzę z "łagodnym okiem". Tak samo było w tym przypadku. Niestety,po kilku/kilkunastu dniach dawania mu szans poddałam się i oddałam go Asi. Zacznijmy od tego,że u mnie żadnego efektu wow po prostu nie było. Nie podkręcał mi rzęs,a jeśli już to na dwie min,później znowu były "leżące". Ponadto,co chyba zupełnie go przekreśliło powodował efekt mega sztucznych rzęs,ale nie wizualnie tylko "odczuwalnie" (?) :D . Przez cały dzień miałam wrażenie,że noszę sztuczne,silikonowe rzęsy. Niestety,chociaż bardzo chciałam u mnie nie zadziałał ;c
CENA: zapłaciłam za niego ok.5 zł,cena stacjonarna ok.9 więc nie żałuję.

Zauważyłam,że na moje rzęsy nie działają tusze z tak małą szczoteczką. Najlepsze to te grube. Obecnie gorąco polecam Max Factor 2000 cal (czarno-czerwony).Mam go 3/4 mies i właśnie zaczął się delikatnie kruszyć,ale nadal świetnie działa. Oprócz niego,ale nieco gorszy jest tusz z L'Oreal Volume Million Lashes,zaczął kruszyć się po dwóch mies. i jest droższy od Max Factora o 20 zł (jego cena to ponad 60 PLN ).
Obecnie testuję tusz z Wibo XXL i jestem totalnie rozczarowana...

Pozdrawiam,udanych wakacji! :D Korzystajcie póki możecie <to nie groźba>