Wyjątkowo dzisiaj przychodzę z nową recenzją, ponieważ przedwczoraj dodałam post i nie chciałam tego robić dzień po dniu.
Książki o rozwoju nie były mi obce- od jakiegoś czasu czytałam Grzesiaka czy poznawałam na studiach literaturę dotyczącą tego zagadnienia. Na pana Rozkruta trafiłam niedawno, książkę "Mistrz życia" dostałam w prezencie od Damiana. Cienka , w miękkiej i "mrocznej" okładce. Nie, żebym się czepiała, ale jej wygląd mi się nie podoba. Jednak nie oceniajmy książki po okładce :P
Napisana bardzo prostym językiem i traktuje o oczywistościach, z których trzeba zdać sobie sprawę i zacząć praktykować. Jest przemyślana, kolejność treści jest uzasadniona. Tekst czyta się bardzo szybko, nie potrzeba przy tym większych refleksji chociaż pytania na końcu rozdziału do tego zmuszają. Autor podaje wiele przykładów z życia jednak mnie one nie satysfakcjonowały. Zazwyczaj historia z życia to jedna z ciekawszych rzeczy w druku, pozwala zapamiętać i lepiej przyswoić treść. Mimo to pamiętam może jeden z nich. Uważam ,że był słabe.
W książce podobało mi się podejście do "palenia mostów" , a raczej do tego, by tego nie robić. I uzasadnienie właśnie takiego myślenia. Autor przedstawia także swoją koncepcję Życiowego Widnokręgu, dzięki któremu " można diametralnie zmienić życie". Czy aby na pewno? Myślę, że to zdanie jest z lekka przesadzone. Przeczytałam o tym parokrotnie, aby dobrze zrozumieć i nie odnoszę tego do swojego życia i sytuacji, postrzegam ją inaczej. Różne podejścia mają to do siebie, że albo się z nimi zgadzamy, albo nie. Tu wrażam swoje zdanie :)
Przejdę już do podsumowania. Książka jest "ok", przemyślana, ale to nic wielkiego. Nie sądzę, żebym zajrzała do niej ponownie. To początek, wstęp do rozwoju i osobom, które zaczynają interesować się samodoskonaleniem ją polecam. Ja z tych rad korzystam już od dawna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz