wtorek, 7 listopada 2017

O czym właściwie jest ten blog?

Od jakiegoś czasu zastanawiałam się jaką tematykę ma prowadzona przeze mnie strona. W zamyśle- kosmetyki, opinie o nich i szeroko pojęta strefa beauty. Jednak od ostatniego co najmniej miesiąca, gdy znowu miałam napisać o maseczce, szamponie, kremie to mi się na starcie odechciewało, a nie o to chodzi, prawda?

Kiedy ludzie dojrzewają naturalne jest, że wiele rzeczy ulega zmianie. Robimy coś, ale w trakcie to zmienia kierunek. Czy to złe? Uważam, że właśnie na odwrót- bardzo dobre. To jest własnie rozwój. To stawanie się sobą, a nie bycie sobą. Trywialne- to, że lubię lody waniliowe w wieku 15 lat nie oznacza , że mam je lubić do końca życia, albo jeśli w wieku 20 lat opowiadam się za partią PiS obliguje mnie do tego samego zdania za 20 lat.

Co chcę przez to powiedzieć...

To, że odkąd żyję bardziej minimalistycznie (ten proces zaczął się w lutym i bardzo wolno zmniejszam swój dobytek i sposób myślenia) zmieniają się rzeczy, którym poświęcam czas. Jeśli chodzi o kosmetyki- staram się je zużywać, nie kupować. Co do rzeczy- jeszcze niedawno uznałam, że skoro się ich tyle pozbyłam ( 50 % szafy zostało opróżnione) to mogę kupować nowe, ale lepszej jakości i mniej. To był błąd. 

Jednak lekcję wyciągnęłam jedną- chcę pisać o tym, co dla mnie aktualnie ważne. Z pewnością kosmetyki też się pojawią, ale już nie będą priorytetem, bo nie jest to dla mnie tak istotne. Niedawno zaczęłam "projekt stylówka", gdzie dodaję w co się ubierałam danego dnia na uczelnię (na 3 dni zajęciowe mam do dyspozycji 6 ubrań). Nadal będę pisać o książkach (przypominam,że w tą niedzielę nie będzie recenzji). Tego, czego będzie więcej, to na pewno tematyki tzw. "parentingowej", związanej z macierzyństwem. Wartością dodaną i nową na blogu będzie opis mojego "minimalistycznego" zmagania. To, co zmienia się w mojej szafie, ale i życiu. Bo zmienia się bardzo dużo. Na pewno w grudniu kolejna aktualizacja włosowa się pojawi (ostatnio troche szaleję z nimi :P). Pod koniec miesiąca czekają ulubieńcy nowego roku akademickiego. Zastanawiam się także nad inspiracjami/wspomnieniami/migawkami miesiąca czyli przeglądem zdjęć i krótkim opisem tego, co się działo.  Zapraszam do lektury przyszłych tekstów. Dodam, że nie przewiduję więcej dłuższych przerw niż dwa tygodnie (co na pewno będzie się czasem zdarzało), a jeśli już to mam zamiar o tym informować. 

Mam nadzieję, że trochę poukładałam pewne sprawy :)
Najbliższy wpis w piątek (projekt stylówka).

Obecnie zmagam się z zapaleniem krtani Julki, właśnie robiłam jej inhalację. 
Trzymajcie kciuki, żebyśmy szybko się z tym uporały!

niedziela, 5 listopada 2017

J.K Rowling Harry Potter (5 części)

No cześć, dziś nietypowa recenzja, bo właściwie: 
-nie jest to recenzja
-opowiada o 5 książkach tej samej autorki 
-dotyczy ostatnich dwóch tygodni

Nie będę opowiadać  tego, co jest zawarte w poszczególnych częściach. Chyba każdy wie, o czym opowiadają książki Rowling. Chcę podzielić się tylko moją historią z jej przeczytaniem... 

Kilka/kilkanaście lat wstecz. W trakcie powstawania kolejnej części filmu- moja rodzina przeczytała wszystkie części, które wyszły. Byłam jedyną osobą z rodziny, która nie pochłonęła ani jednej książki. Zawzięłam się i w którejś klasie podstawówki zabrałam się za lekturę. Niestety, przerwałam po 30 stronach. Byłam niezadowolona, czytałam wolno i męczyło mnie to. W owym czasie wychodziły kolejne ekranizacje. Aż do studiów obejrzałam każdą z części przynajmniej 8-10 razy. Niedawno zabrałam się kolejny raz za obejrzenie, ale nie każdej części po kolei tylko od "Czary ognia" wzwyż (z tym,że ostatniej części film mam tylko do połowy i kompletnie nie pamiętam jak się skończyła). Ta chęć poznania końca zawładnęła mną i postanowiłam tym razem przeczytać książkę. Tata mnie poinformował, że warto, abym zapoznała się z całą twórczością , ponieważ im dalej, tym więcej było szczegółów, które nie były zekranizowane. Pomyślałam, że w sumie to fajny pomysł , aby odpocząć od książek poradnikowych czy psychologicznych. 



Pierwsze dwie części są w około 95 % odwzorowane w filmie, natomiast sytuacja się zmienia w "Czarze ognia" (kilka dodanych wątków, super opis mistrzostw w Quidditcha czy dużo szczegółowiej wyjaśniona historia Knota), a już w ogóle dużo więcej treści mamy w "Zakonie Feniksa". Dla mnie są to smaczki, które bardzo mocno wpływają na wartość książki. Dwie pierwsze części "Kamień filozoficzny" i "Komnatę Tajemnic" czytało mi się niezwykle szybko i czułam się tak, jakbym oglądała film, ciągle przed oczami miałam poszczególne sceny. Nie miałam ochoty zaglądać do kolejnej cz.książki ,ale tata mówił,że warto. Posłuchałam go i nie żałuję. Skończyłam właśnie 5 część, te 1000 stron przeczytałam w 4 dni i niebawem zabieram się za 6 część "Książe półkrwi".  Jednak czas na kilka dni przerwy, bo sowy i miotły śnią mi się po nocach :) Kolejna recenzja pewnie będzie dotyczyła dwóch ostatnich części także wydaje mi się, że przeczytacie o nich za dwa/trzy tygodnie, bo mam zajęcia i czytanie odsunę na dalszy plan.


Miłej niedzieli. 

czwartek, 2 listopada 2017

Projekt stylówka #2

Cześć :)
Dzisiaj druga odsłona "projektu". Dla przypomnienia:

O co chodzi?

Mam zamiar co czwartek (lub piątek) pokazywać Wam moje zestawy, w które ubierałam się na uczelnię. Z racji na to, że zajęcia mam od poniedziałku do środy, to właśnie czwartek/piątek są najlepszymi dniami, aby pokazywać Wam w co ostatnio się ubierałam. 

Po co to robię? 

Aby stworzyć zestawy ubrań, które będę wykorzystywać w przyszłości.  Dodając je na bloga mam pewność, że nie zginą w czeluściach komputera (chociaż mam na nim względny porządek). Z pewnością za jakiś czas zestawienia się powtórzą, ale właśnie o to chodzi- zobaczymy na jak długo starczy mi wyobraźni i ubrań, aby tworzyć za każdym razem coś nowego. Uwierzcie- od pewnego czasu pozbywam się ubrań i wydałam z szafy...7 worków 60 litrowych (to ponad połowa tego, co miałam). 

Zasady? 

W danym tygodniu staram się wykorzystać maksymalnie 6 ubrań na 3 dni (nie licząc bielizny,  czy biżuterii). A dlaczego? Aby zdobyć łatwość łączenia ubrań. Chcę nauczyć się otwierając szafę od razu robić zestawy z tego, co w niej się znajduje. Z czasem pragnę wprowadzić zasadę 4 ubrania na 3 dni. Będę informować. 

Czym się zainspirowałam? 

Projektem Kasi Kędzierskiej z bloga Simplicite, capsual wardobe. W zasadzie to nie jej autorski pomysł, ale dzięki niej się o nim dowiedziałam i wprowadzam w życie. Poza tym oczywiście moja coraz większa miłość do minimalizmu. 


Zaczynamy drugą odsłonę, jesteśmy o jeden czwartek do tyłu :)


PONIEDZIAŁEK:



Sweter- esmara
T-shirt H & M
Spodnie- Top Shop
Buty- converse
Plecak- new look


WTOREK:



Sweter- Esmara (Lidl)
T-shirt- G-Star
Spodnie- Top Shop
Buty- Lasocki
Plecak- new look


ŚRODA:



To samo co w poniedziałek (nawet włosy :D) ale t-shirt z New Yorkera 

6 ubrań. Dało się? Dało.

środa, 1 listopada 2017

"Chcieć mniej" K. Kędzierska i początek drogi do minimalizmu

Witajcie. Dzisiaj kilka słów o mojej ulubionej książce tego roku (jak na razie).

"Chcieć mniej" wpadło mi w ręce przez przypadek. Zastanawiając się z Karoliną, co kupimy sobie na święta w ostatniej chwili stwierdziłam, że chcę właśnie ją. Długo się nad tym nie zastanawiałam- gdzieś na  blogu przeczytałam pochlebną opinię  i postanowiłam spróbować. Z uwagi na to,że spodobała mi się jej prosta okładka, postanowiłam zaryzykować. I tak zaczęła się przygoda nie tylko z lekturą :)

Pierwszy raz przeczytałam ją w lutym. Wcześniej miałam kilka innych książek do lektury ,które z uwagi na temat, wydały mi się ciekawsze. Szczerze mówiąc nigdy nie interesowałam się minimalizmem, ani posiadaniem mniej. Raczej byłam konsumentem I rzędu i szukałam radości w rzeczach. W ich nabywaniu. Oczywiście, ciągle uważałam że mam ich za mało i potrzebuję więcej. Nigdy po zakupie nie stwierdziłam "teraz mam już wszystko, co potrzebuję".

Książka napisana jest przez autorkę bloga Simplicite (klik), Katarzynę Kędzierską, która kończyła prawo w Toruniu. Prowadził trzy firmy, ostatnio zaczęła inwestować w nieruchomości. Uczy, jak być szczęśliwym z posiadania mniej. Po sobie zaczynam zauważać, że jej wychodzi.

Po pierwszej lekturze książki przyszło parę zmian, przede wszystkim pozbyłam się wielu rzeczy. Jednak zmiana dotyczyła w głównej mierze stanu posiadania ubrań i dokumentów. Ograniczyłam też korzystanie z fejsbuka (wpis tutaj).Nie wyrobiłam sobie nawyków niekupowania, albo zastanawiania się nad tym, czy faktycznie czegoś potrzebuję. Czy to potrzeba, czy zachcianka.Najbardziej przeszkadzało mi , że pozbywając się rzeczy w ich miejsce kupuję nowe. Może nie w takiej ilości, ale zawsze.  Jednak zainteresowana tematem od tamtego czasu przeczytałam trzy inne książki z tej dziedziny i coś zaczęło się zmieniać.

Dopiero niedawno, na początku września zdecydowałam się znowu do niej powrócić i zacząć czytać równolegle bloga Kasi. Bardzo się ciesze, że podjęłam takie kroki, bo widzę mnóstwo zmian. Teraz już nie tylko posiadanie mniej, ale "życie" mniej. Wyrabiam w sobie nawyki.  O tym wszystkim będę pisać, ale przy innej okazji, bo zmienia się wiele. Niedługo pochwalę się tym, co udało mi się osiągnąć w kwestii rzeczy materialnych, a czego nigdy wcześniej bym nie podejrzewała :) Ale jeszcze chwilę poczekacie. Zaczęłam też wreszcie oszczędzać, bo wybierając mniej, w kwestii finansów zostaje mi więcej na koncie.

To słowem wstępu do zagadnienia, które staje mi się coraz bardziej bliskie. Myślę, że wpisów na ten temat pojawi się do końca roku co najmniej kilka. Jedną ze zmian jest "Projekt stylówka" , który też się z tym wiąże.

W samej ksiażce podoba mi się to, że zaczyna się od psychologiczno-społecznego spojrzenia na człowieka. Ujawnia wiele mechanizmów związanych z nasza psychiką. Jest naprawde ciekawa. Niczego nie narzuca, pokazuje możliwe drogi do wyboru. Nie jest nachalna. Nawet jeśli ktoś nie ma zamiaru zacząć się ograniczać w jakiekolwiek kwestii to album może okazać się po prostu ciekawy.

Polecam, chyba jak żadną inną do tej pory.