wtorek, 22 sierpnia 2017

Dove Advanced Hair Series, Regenerate Nourishment

Witam, dzisiaj o dwóch produktach marki Dove.



Zestaw był w kilku ulubieńcach (chyba RLM i Stylizacje) więc i ja się skusiłam przy okazji promocji . Odżywki i szamponu używałam razem z mamą i starczył nam na 3 miesiące (w między czasie używałyśmy kilku innych produktów ).




Jakie mam wrażenia ? 

Zapach: produkty pachną pięknie. Powiedziałabym, że typowym zapachem Dove,ale mają w sobie jeszcze coś. Woń duetu utrzymuje się na włosach 2/3 dni. Sama odżywka z innym szamponem równie długo. Jest to niewątpliwa zaleta dla tych, którzy lubią mieć pachnące włosy :)

Konsystencja: W przypadku szamponu- leista, powiedziałabym, że dosyć gęsta, natomiast odżywka- taka jak lubię, czyli gęsta, nie spływająca z dłoni.Na plus.

Działanie: szampon utrzymuje włosy świeże przez max 1,5 dnia, czyli standard. Odżywka natomiast oprócz zapachu dużo nie daje, bo włosy są sztywne, a czasami zupełnie spuszone.  Jeśli używam je w duecie to mam zagwarantowany puch, a jeśli z innym szamponem- sztywność.  Trochę nie rozumiem tych zachwytów. Używać dla samego zapachu to trochę słabo. Podsumowując działa słabo.

Cena/ wydajność: za 250 ml zapłacimy ok.20 zł. Jak na to, że duet starcza na dość długo (zdecydowanie szybciej zużywa się odżywka) to wydajność jest w porządku. Tutaj nie mogę się przyczepić. Jednak jeśli zanalizuję to, że w sumie produkty nie działają tak, jak tego oczekuję to cena jest wysoka. Jeśli miałabym kupić dla samego zapachu- brałabym, ale oczywiście nie jestem aż tak zdesperowana i raczej do czerwonego duetu nie wrócę.


wtorek, 15 sierpnia 2017

Niezbędnik turysty w górach

Cześć.
Za dwa dni wybieram się w góry. Z tej okazji postanowiłam przygotować dzisiejszy wpis. Przedstawię Wam mój niezbędnik górski, gdyż latem odwiedzam je już piąty raz. Zapraszam J

1.       Wygodne buty- zastanawiałam się, czy o tym pisać, bo to przecież oczywistość, ale jak to z oczywistościami bywa- najczęściej o nich zapominamy. Dla mnie- jako osoby, która robi wiele km po szlakach górskich- jest to niezwykle ważne. Moje ulubione buty to no name kupione w „Świecie butów” kilka lat temu. Ala trapery wykonane ze skóry. Od 4 lat korzystam z nich i ani razu się nie zawiodłam. Jeśli stopa ma odpocząć od cięższych butów polecam New balance. Nie polecam natomiast Conversów :D




2.       Pomadka ochronna- niby nic, a jednak. Za każdym razem będąc w górach i wychodząc na szlak  muszę mieć na ustach coś, dzięki czemu nie wyschną mi na wiór i nie popękają. Naprawdę to jest must have!



3.       Płaszcz przeciwdeszczowy- ile to razy zdarzyło się go użyć? Nie zliczę. Zajmuje bardzo mało miejsca i jest niezawodny. Co prawda stopy i tak przemokną, ale cała reszta- nie. Zdjęcia brak, ale wierzę, że wiecie jak wygląda taki płaszcz :D 

4.       Wygodna rozpinana bluza- oczywiście może być też nierozpinana, ale ja preferuję tę, którą łatwo ściągnąć lub „przewietrzyć”.  Rozpinamy się i od razu nam chłodniej. A różnice temperatur to normalne zjawisko podczas wędrówek po górach. Raz zapomniałam o niej i uwierzcie- brakowało. Od 4 lat towarzyszy mi jedna i ta sama, na zdj poniżej. Chociaż sfatygowana to jeszcze ją trzymam. Przydaje się także w późne wieczory kiedy to piszę posty :D 



5.       Nerka- czyli mała saszetka, którą zaczepiamy w pasie. Nawet jeśli niosę plecak (w którym mam dużą wodę, coś do przegryzienia, mapę, płaszcz przeciwdeszczowy itd.) to nerka jest jak najbardziej wskazana. Trzymam w niej najczęściej małą wodę, gumki i wsuwki,czasomierz (rzadko jest to telefon) oraz pieniądze.



6.       Czapka z daszkiem i krem z filtrem- zapisałam to razem, ponieważ nawazjem się uzupełniają. Czapka chroni przed słońcem głowę (jeśli idziecie kilka godzin to jest ona więcej niż konieczna!), natomiast filtr skórę twarzy i ramiona.



7.       Gumki i wsuwki do włosów- coś niepozornego, bez czego ja nie mogłabym wyjść na szlak. Na szczytach wieje wiatr, po drodze również, a po co się męczyć z włosami, które przylepiają się do nabalsamowanych ust?



8.       Mały aparat cyfrowy- dodałam to na koniec, bo chociaż uważam, że jest to niezbędne, dla niektórych wcale takie nie musi być. Pierwszy raz w tym roku zdecyduję się na cyfrówkę, bo rok w rok cierpiałam nosząc ze sobą Nikona. Zdjęcia owszem, były piękne, ale kosztem marudzenia i gorszego humoru. Lustrzance mówię nie.



To wszystko. Na pewno wezmę więcej rzeczy i wiele z nich będzie również istotnych jednak o najważniejszych napisałam powyżej. Tą listę bierzcie z przymrużeniem oka, ponieważ nie jestem jakimś zagorzałym turystom i pewnie o wielu rzeczach nie wiem. Jednak jak na amatorkę zakochaną w górach- to jest dla mnie niezbędne.

W tym roku zabieram ze sobą córeczkę- 1,5 roczną Julkę. Jestem podekscytowana i trochę się stresuje, ale już się nie mogę doczekać. Razem będziemy podziwiać widoki :) Jak już wrócę to zastanawiam się nad wpisem nt.niezbędnika dla takiego maluszka. Może coś przygotuję.

Dodam również,że w niedzielę nie dodam wpisu o kolejnej przeczytanej lekturze, ponieważ nie będę miała jak. Internety zostawiam w domu i cieszę się wyjazdem :)

niedziela, 13 sierpnia 2017

"Im mniej tym więcej" Joshua Becker

Cześć :)
Dzisiaj pora na moją "perełkę" , czyli książkę, do której często będę zaglądać.



O minimalizmie przeczytałam już 4 pozycje:
"Chcieć mniej" Kędzierskiej, którą uważam za top 1 w tej dziedzinie
"Magia Sprzątania" Marie Kondo
"Tokimeki" Marie Kondo
oraz "Im mniej tym więcej" Becker'a

Muszę przyznać, że eksplorowanie tego tematu dostarcza mi bardzo dużo zmian, przemyśleń, a co więcej- zwyczajnie mnie interesuje. Po lekturze trzech poprzednich książek wprowadziłam już kilka innowacji, jednak cały czas nie mogłam sobie odmówić zakupów książkowych i ubraniowych. Uprzątnęłam znacznie swoje ubrania, wyrzuciłam nieużywane kosmetyki, jednak kiedy zrobiło mi się trochę miejsca myślałam jakby je zapełnić. Chociaż w tej kwestii wychodzi mi stawianie na zasadę "mniej, ale jakościowo więcej" to w przypadku książek jest inaczej. Zdarza się także, iż podczas promocji na kosmetyki ciężko mi sobie odmówić.Tak jak pisałam w tym poście: KLIK na zakup decyduję się, gdy mam pewność, że wiedza z książki posłuży mi więcej niż raz lub gdy chcę poznać twórczość kogoś i wyrobić sobie opinię na jego temat czy poznać dane zagadnienie. Patrząc na te kryteria nie łatwo jest  dokonać minimalizacji zakupów. Może to w ogóle nie wyjść (bo np.każdego autora chcę "sprawdzić"). Tym sposobem pozwoliłam sobie na kilka bardzo nieprzemyślanych nabytków i w mojej szafie znajdują się książki, które nie powinny już zajmować w niej miejsca. Do października chcę znacznie uszczuplić moją kolekcję. Zobaczymy czy to wyjdzie. To tak słowem wstępu...najważniejsze jest to, że książka, o której dzisiaj to jedna z tych, którą zatrzymam w mojej szafie na pewno ,bo będę do niej wracać. Dlaczego? 

Po pierwsze- napisana jest bardzo ciekawie. W większości poradników mamy do czynienia z momentem, w którym ją odkładamy i być może znajdujemy motywacji, aby znowu po nią sięgnąć (jak w przypadku Grzesiaka). Jednak tutaj za każdym razem czekałam na wolną chwilę, by móc do niej usiąść. 

Joshua w bardzo ciekawy sposób pokazuje jego przemianę i dodaje kilka przypadków osób, które czasem w dramatyczny sposób zaczęły kierować się minimalizmem. Świetnie opisuje także siłę reklamy na nasze postrzeganie świata. Chociaż wiedziałam, że telewizja manipuluje nami (i dlatego od bardzo dawna jej nie oglądam) to autor odwołał się do reklam i mediów w ogóle. Także tych internetowych, które na mnie mają bardzo duży wpływ. Niemałym atutem książki jest również rozdział o nauce minimalizmu dzieci i młodzieży. Wcześniej się z tym nie spotkałam i niesamowicie mnie to zainteresowało. Już mam plany na Julię :D Tylko sama muszę stać się idealnym wzorem do naśladowania, a to wciąż ćwiczę ;) W kwestii książek również znalazłam dużą motywację do pozbycia się niektórych za sprawą podrozdziału "na półkach" (nie będę spoilerować )

Jedną z ważniejszych lekcji, jakie wyciągnęłam z lektury było to, że dużo bardziej opłaca się komuś coś oddać niż sprzedawać. Miałam również okazję się o tym przekonać. Wcześniej wielokrotnie oddawałam rzeczy m.in do PCK lub GOPS-u jednak kiedy przeprowadziłam naprawdę WIELKIE porządki i pozbywałam się raz ubranej sukienki studniówkowej, nowych swetrów ale ze złym składem czy ubrań, które leżały w szafie, bo "myślałam,że je ubiorę" to stwierdziłam, że za takie ubrania chciałabym coś dostać. Do wykonania zdjęć zbierałam się 2 miesiące- do obróbki tydzień, a sam opis kosztował mnie trzy godziny czasu. Plus dodawanie zdjęć, odpisywanie na komentarze. A zysk ? 10 zł za sukienkę, którą kupiłam za 100 zł i ubrałam ją dwa razy. Myślałam, że się popłaczę, bo ceny naprawdę były niskie, a wystawianie wszystkiego zajęło mi mnóstwo czasu. Dopiero po lekturze "Im mniej tym więce" byłam w stanie wziąć te rzeczy (dwa worki niezużytych ubrań) i odwieźć do GOPS-u. Czy poczułam żal, smutek i rozpacz? Nie. Poczułam się lekko. Może i nie zarobiłam, żeby wydać to na kolejne ubrania,ale w zamian mam pewność, że ktoś się z tego będzie cieszył. 

Komu polecam tę ksiazkę ? Każdemu bez wyjątku :) 

czwartek, 10 sierpnia 2017

Ostatnie zakupy książkowe

Cześć. 
Czasami pokazuję Wam kosmetyczne zakupy, ale tym razem podzielę się ostatnimi zakupami książkowymi. Chociaż od początku roku staram się wprowadzić minimalizm do mojego życia-różnie to wychodzi. Moim postanowieniem jest, że będę dokonywać zakupów książkowych "z głową", czyli kierować się ich użytecznością. Tym, że sięgnę do nich jeszcze nie raz, a rady przydadzą się w prostszym życiu. Czasami też ważne są treści, które chce lepiej przyswoić,poznać Zdarza się również, że mam zamiar poznać lepiej czyjąś twórczość i dlatego, aby wyrobić własne zdanie kupuję książkę autora (bo np.nie mogę jej znaleźć w bibliotekach).


W przypadku zakupów, które zobaczycie poniżej trzy z nich nie zostały kupione właśnie w oparciu o te zasady czego żałuję i albo je sprzedam, albo oddam do biblioteki. Zobaczymy.  Może kogoś z Was moje zakupy zainspirują. 


To trzecia książka Pana Mateusza i niestety, ale znowu na niej "utknęłam". Przeczytałam 1/3 i nie mogę ruszyć dalej. Tak samo było w przypadku poprzednich dwóch. Codziennie sobie obiecuję "chociaż 50 stron" i słabo mi to wychodzi. Te książki nie są nudne ani bezwartościowe, tam otrzymujemy konkretną wiedzę...jednak nie mogę się przemóc i do niej usiąść. Zazwyczaj znajdę coś ciekawszego do poczytania. 


Recenzja tej książki w niedzielę :)


Jest to jedna z dwóch książek autorki, którą przeczytałam (Tokimeki to ta druga). Niestety, nie pojawiła się recenzja, bo książkę przeczytałam w kwietniu, zanim zaczęły pojawiać się regularne wpisy. Bardzo serdecznie ją polecam, z pewnością będzie często używana. Zmienia zupełnie światopogląd. Jest bardzo konkretna i uczy kierowania się rozsądkiem połączonym z uczuciami, co zazwyczaj pozostaje w kontraście. Przeczytam ją ponownie po nowym roku i zrecenzuję. 


Recenzja ksiązki tu: KLIK


Mam plan ją niedługo przeczytać , także pod koniec sierpnia/ na początku września spodziewajcie się recenzji. 


Recenzja książki tu:KLIK


Jest to książka, która kupiłam pod wpływem impulsu, czego żałuję. Chociaż sama w sobie jest bardzo dobra, przeczytałam ją prawie całą w 13sto godzinnej podróży pociągiem, to jednak nie wiem czy przeczytam ją ponownie. Nawet jeśli (bo jest bardzo ciekawa) to nie widzę sensu trzymać jej w szafie. "W sam raz na raz". 


Recenzję tej ksiazki znajdziecie tu: KLIK

Na zdjęciach brakujesz jeszcze ksiażki "Małe cuda" , której recenzję napisałam tu : KLIK . Niestety, ale ponownie bym jej nie kupiła, bo to ten typ książki "w sam raz na raz" . 




poniedziałek, 7 sierpnia 2017

"Pedofilia. 30 wywiadów z pedofilami" Douglas W. Pryror

W wielkim uproszczeniu: pedofilia to zaburzenie seksualne polegające na chęci, dążeniu i seksualnym spełnianiu swoich potrzeb i pragnień seksualnym z dzieckiem, najczęściej poniżej 16 roku życia. Zaburzenie to jest udziałem zarówno kobiet jak i mężczyzn. 


Dziś o książce bolesnej, ciekawej, szokującej i bardzo potrzebnej. 

Autorem książki jest amerykański socjolog Douglas W. Pryor, profesor Uniwersytetu w Towson. Specjalizuje się on w szeroko pojętej problematyce seksualności, a jego zainteresowania naukowe koncentrują się wokół zachowań dewiacyjnych. Jest autorem jeszcze dwóch prac na temat biseksualizmu. 

"Pedofilia. 30 wywiadów z pedofilami" to dokładny opis grupy mężczyzn, którzy dopuszczają się niewyrażalnego czynu. Na podstawie bardzo dokładnego i czasochłonnego badania profesor pokazuje perspektywę, z której raczej nikt nie patrzy- perspektywę sprawcy, a nie ofiary. Nie stara się bynajmniej umniejszać win czy robić z przestępców osoby, które zostały same skrzywdzone. Stara się naprawdę zrozumieć "dlaczego". Moim zdaniem jest to bardzo ważne, ponieważ zazwyczaj, aby odpowiedzieć sobie na to pytanie (o ile je w ogóle zadamy) odpowiedzi są zdawkowe, albo ograniczają się do kolokwializmów typu " bo jest porąbany i nienormalny". Ponadto w genialny sposób autor obala mit jakoby pedofil=osoba nieprzystosowana do życia społecznego, brutal, zwierze. Jak się okazuje pedofil może być osobą, która codziennie rano w sklepie odpowiada Ci "dzień dobry" i sumiennie wywiązuje się z obowiązków ojcowskich, zapewniając m.in byt rodzinie.  

W książce pan Pryor uszczuplił swoje badanie do 30 mężczyzn, którzy molestowali dzieci (chłopców i dziewczynki) poniżej 16 r.ż. Robili to raz bądź wielokrotnie, ich ofiary to własne dzieci, pasierbice, dzieci znajomych, sąsiadów. Działania pedofilów obejmowały epizod bądź wiele działań i czynów w ciągu kilku lat. Dane tych osób nie zostały ujawnione. Z każdym przestępcą przeprowadzał trwające kilkugodzinną sesję (czasem dwie,trzy) pogłębione rozmowy, wywiady. Bardzo podobało mi się to, że pytania, które zadawał zostały dołączone jako załącznik z tyłu książki.  

Na samym początku dowiemy się z kim pracował prof.Pryor- kim byli mężczyźni (bez dokładnych danych osobowych), dlaczego akurat nawiązał współpracę z tą grupą, jak wyglądało badanie od strony formalnej, w jaki sposób badacz uzyskiwał zgodę osób na udział (te materiały również znajdują się w załączniku na końcu książki). W sposób bardzo szczegółowy dowiemy się jak wyglądało badanie od strony formalnej, czego często nie znajdziemy w takich książkach (a nawet jeśli to nie aż tak dokładnie- ok.50 stron). To oczywiście przemawia za rzetelnością zebranych danych. Kolejne rozdziały to informacje na temat dzieciństwa sprawców, narastania problemów  w dorosłości i przejściu w tryb molestowania. Właśnie te treści były jak dla mnie najbardziej druzgocące i ukazujące jak szerokie spektrum działań patologicznych ma miejsce w życiu dzieci. Wnioskiem, który nasunął mi się z lektury tych rozdziałów było to, że w większości osoby, które dopuszczały się tak okrutnych czynów same "wywodziły" się z głębokiej patologii,w której mimo pozorów tkwili mentalnie. Po drugie (a o czym autor bardzo często pisał w dalszej części książki) dla pedofilów często nie ma pomocy. Zdanie to brzmi może bardzo okrutnie, ale jeśli przeczytacie tą pracę to zrozumiecie. Nikt oczywiście nie stara się umieszczać ich win. 

To, w jaki sposób dochodziło do wabienia i wyciągania ofiary, kolejnych przestępstw oraz kontynuacji regularnego molestowania to tytuły rozdziałów następnych. Każdy przypadek został dokładnie opisany z próbą wniosków na ich temat. 

Ciekawym i dla mnie bardzo "refleksyjnogennym" (co za neologizm :D) był rozdział "Odchodzenie od molestowania i publiczne ujawnienie". Uważam, że można z niego wyciągnąć wiele wniosków, które niekoniecznie mogą się nam spodobać, bo powodują dysonans w zderzeniu z tym, jakie do tej pory mieliśmy przekonania. 

Niewątpliwym plusem książki są (jak już wcześniej pisałam) załączniki, które znajdują się z tyłu publikacji, obejmują : wywiad tematyczny-przewodnik, zgoda na udział w badaniu, dane statystyczne dotyczące przypadków, interpretację retrospektywną). W dodatku znajdziemy tam także literaturę zalecaną na poruszony temat. 

Kiedy tylko zobaczyłam tą lekturę na stronie TaniaKsiążka KLIK , z której zawsze kupuję albumy stwierdziłam, że na pewno ją zamówię. Podczas zakupy trafiłam na promocję z 69 zł na 55 co jeszcze bardziej mnie zadowoliło. Zabrałam się za nią ochoczo i uważałam, że to kwestia 3 dni aż ją skończę. Myliłam się. Lektura zajęła mi tydzień. Był to czas bardzo trudny. Często podczas poznawania szczegółów przestępstw musiałam odkładać książkę na bok. O jedzeniu podczas czytania nie było mowy. Dzieło to wywarło na mnie ogromne wrażenie. Polecam ją gorąco każdemu i mam wielką nadzieję, że temat ten zostanie sprawdzony jeszcze szerzej, ponieważ odniosłam wrażenie, że jest on traktowany pobieżnie. 

środa, 2 sierpnia 2017

Praktyki psycholożki w psychiatryku

Cześć! Dziś wpis trochę niecodzienny. Opowiem Wam parę słów o moich praktykach.
Słowem wstępu zaznaczę, że właśnie ukończyłam trzeci rok studiów stacjonarnych, jednolitych na kierunku psychologia. W tym również roku wybrałam specjalizację i odbyłam praktyki, które obejmowały 50 godzin. Co do specjalizacji wybrałam tą, na której przedmioty wydały mi się najciekawsze- rozwojówkę. Zastanawiałam się jeszcze przez chwilę nad spec.zdrowia i rehabilitacji, ponieważ myślałam o pracy z osobami starszymi i w szpitalach, jednak specjalizacja nie powstała. Kliniczna jest interesująca, ale przy moim nakładzie obowiązków czuję, że nie dałabym rady z nauką, ponieważ zazwyczaj jestem przygotowana do zajęć i odczuwam silny lęk jak nie jestem nauczona, a nauki na tej spec.jest mnóstwo. No i społeczna...nie wybrałam jej z uwagi na to, że program i prowadzący nie zainteresowali mnie, jednak mam zamiar w przyszłości pracować w jednym z obszarów społecznej- związanej z psychologią pracy i organizacji. Mimo to wolę spędzić dwa lata ucząc się czegoś, co mnie interesuje, a nie się męczyć.

Kiedy pora było wybrać miejsce odbywania praktyk zwracałam uwagę na dwie rzeczy:
1) aby było w miarę blisko (Bydgoszcz miała być ostatecznością)
2) aby było "ciekawie" 

Jak się okazało udało mi się spełnić moje dwa warunki. Praktyki podjęłam w Szpitalu dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Świeciu. Blisko i ciekawie. Niektórych może dziwić mój wybór z uwagi na to, jaką specjalność wybrałam. Już się tłumaczę- chcę w życiu spróbować wielu rzeczy, a zagadnienie normalności i nienormalności interesuje mnie od początku studiów, a może nawet i od podstawówki. W owym szpitalu na co dzień stykam się z tymi, którzy budzą dyskomfort, czasem śmiech czy politowanie. Za takimi osobami (jeśli nie Chciałam ich poznać, chciałam poznać specyfikę tej pracy i dostrzegać problem oraz nieść pomoc osobie, która widzi ufoludki albo przyleciała z kosmosu. 

Wrażenia, jakie miałam po pierwszym dniu były raczej negatywne. Po powrocie do domu dostałam silny ból głowy, prawie migrenowy, na który nie pomogły tabletki. Czułam, że to trochę za wiele jak na początek. Myślalam, że będę się tylko przyglądać, a moja opiekun rzuciła mnie na głęboką wodę. Dodam, że trafiłam na świetną babeczkę, która mnie prowadziła. Kompetentna, ogarnięta i faktycznie chciała mnie czegoś nauczyć. Kontynuując na początku poznałam zasady działania placówki, by później gościć w gabinecie dwie osoby, którym miałam się przyglądać i  słuchać jak rozmawiają z Magdą i ewentualnie sama zadawać pytania. Już pierwszego dnia wprowadzałam dane o pacjentach z obserwacji do systemu komputerowego ICD-10. Kiedy dzień się miał skończyć, a ja iść do domu mieliśmy przyjęcie, przy którym uczestniczyłam i robiłam notatki, aby wprowadzić je do systemu. Spotkałam się z osobą, która miała omamy i urojenia, opowiadała o głosach i chowała się za krzesłem. W obecności ordynatora zadałam tej osobie kilka pytań. Byłam zestresowana.

Kolejne dni również obfitowały w stres, ale z każdym kolejnym przyzwyczajałam się bardziej do ludzi i specyfiki miejsca. Uczestniczyłam w dyskotece z pacjentami, w arteterapii, grillu, przeprowadzałam testy psychologiczne, udzielałam wielu wywiadów pogłębionych.
Warto wspomnieć także o obchodach w Szpitalu Psychiatrycznym, ponieważ znacząco różnią się od tych w „typowej” placówce. Rozmowy wyglądają zupełnie inaczej, uczestniczy w nich ordynator, psychiatra, psycholodzy :P Najczęściej po takiej rozmowie ustala się oddziaływania, głównie farmakologiczne na osobę. Czasem zaleca się rozmowę z psychologiem, dodatkowe badania.

Poniżej zamieszczam dziennik praktyk czyli to, co robiłam :

Dzień pierwszy:
Czas pobytu: 8:00-14:00.
8:00- zgłosiłam się do działu kadr jako praktykantka.  Zostawiłam tam dokumenty i umowę oraz dowiedziałam się, o której i w jakim miejscu będę miała spotkanie z panem , który przedstawi mi zasady działania placówki. Skierowano mnie do Oddziału I.
8:15-9:00- zapoznałam się z opiekunem praktyk, zostały mi przedstawione ogólne zasady, kadra oraz oprowadzono mnie po oddziale.
9:00-10:00- odbyłam szkolenie z panem informatykiem. Pouczono mnie o poufności danych osobowych i wrażliwych, zakazach filmowania, robienia zdjęć.
10:00- 13:00- przeprowadzałam w obecności pani psycholog rozmowy z pacjentami- w gabinecie odwiedziły nas dwie osoby, które chciały porozmawiać. Notowałam istotne informacje, a później wprowadzałam opisy obserwacji psychologicznej do systemu komputerowego i drukowałam je. Zapoznałam się także z baterią testów, którymi opiekunka praktyk posługuje się w swojej pracy z chorymi.
13:00-14:00- byłam obecna podczas przyjęcia i badania pacjenta przez ordynatora, notowałam co pacjent mówił. Później wraz z panią psycholog zadawałam pytania pacjentowi. Po skończonym badaniu i rozmowie wprowadziłam obserwację do systemu i wydrukowałam to.

Dzień drugi:
Czas pobytu: 8:00-14:00.
8:00-9:00 rozmowa w gabinecie ordynatora o pacjentach na oddziale, wypisach i ogólnym stanie zdrowia
9:00-10:30 szkolenie BHP, na którym dowiedziałam się o zagrożeniach, planie ewakuacji i środkach ostrożności jakie mam zachować w placówce.
10:30-11:00 zapoznałam się z testem MOCa oraz innymi testami wykorzystywanymi w placówce. Poznałam zasady obliczania testu i jego interpretacji.
11:00-11:30 w ramach ćwiczeń powiadomiono nas o pożarze i ewakuowaliśmy się wraz z pacjentami z budynku.
11:30-12:00 poszłam na dyskotekę  pacjentów z oddziału na którym mam praktyki i aktywnie uczestniczyłam w ich zabawie, tańcach. Obserwowałam jakie osoby z mojego oddziału tańczą i są aktywne, jak się zachowują.
12:00-12:30 opiekun praktyk oprowadziła mnie po całym obszarze Szpitala, opowiadała o każdym z oddziałów. Weszłyśmy umówić się do jednego z nich na rozmowę z pacjentką na następny dzień. Kobieta ma zaburzenia seksualne i jest „prowadzona” przez moją panią psycholog.
12:30-14:00- przeprowadziłam wywiady z trzema pacjentami- pytałam odnośnie życia rodzinnego, pracy, tego jak znaleźli się w szpitalu oraz wprowadzałam dane z obserwacji do komputera i drukowałam je.

Dzień trzeci:
Czas pobytu: 8:00-14:00
8:00-9:00 zejście na oddział II i rozmowa z psychiatrą i psychologiem na tematy pacjentów z oddziału.
9:00-10:00 wpisywanie do systemu ICD-10 obserwacji psychologicznej dwóch pacjentów  z minionego dnia, z którymi rozmawiałam .
10:00-11:30 spotkanie z pacjentką, która ma problemy seksualne oraz obserwacja jej i przysłuchiwanie się rozmowie między nią a opiekunką moich praktyk. Zapisywanie istotnych informacji na kartkę.
11:30-12:00 uczestnictwo w grillu na terenie Szpitala i obserwacja pacjentów z mojego oddziału, rozmowa z nimi.
12:00-12:30 zapoznawanie się z testem MMSE oraz Testem Zegara.
12:30-13:30 wywiad ogólny z pacjentem z lekkim otępieniem umysłowym, kolejno wykonanie przez niego testu MMSE oraz Testu Zegara.
13:30-14:00 omówienie wyników z opiekunem praktyk.

Dzień czwarty:
Czas pobytu: 8:00-15:00
8:00-9:00 rozmowa z dyrektorem i psychiatrą o stanie ogólnym pacjentów, wypisach.
9:00-10:30 obchód oraz obecność przy ustawianiu leków i decyzji o wypisach pacjentów.
10:30- 13:30 pobyt w czterech oddziałach- dwóch o zaostrzonym rygorze dla dorosłych oraz dla dzieci i młodzieży, oddziale damskimi męskim o podstawowym stopniu , rozmowa z psychologami, oglądanie oddziałów, sal. Poznawanie specyfiki pracy psychologa w każdym z tych miejsc.
13:30-14:00 rozmowa z pacjentem, który dwa dni wcześniej podjął nieudaną próbę samobójczą. Przeprowadziłam wywiad pogłębiony.
14:00-15:00 uzupełnianie obserwacji psychologicznej w systemie o pacjencie, a także przysłuchiwanie się rozmowie prowadzonej przez opiekun praktyk ze schizofrenikiem paranoidalnym.

Dzień piąty:
Czas pobytu 8:00-14:30
8:00-9:00 rozmowa z ordynatorem i psychiatrą o stanie ogólnym pacjentów,wypisach.
9:00-10:30 obchód oraz obecność przy ustawianiu leków i decyzji o wypisach pacjentów.
10:30- 14:30 rozmowy z pięcioma pacjentami: z każdym osobno przeprowadziłam wywiad szczegółowy, miałam dwóch pacjentów z FAS, jednego z otępieniem i ciężką depresją (wykonałam mu także Skalę Depresji Montgomery-Asberg oraz Krótką Skalę Oceny Stanu Umysłowego) , dwie osoby ze schizofrenią paranoidalną, z jednym panem wykonałam WISKA-d.

Dzień szósty:
Czas pobytu 8:00-14:00
8:00-9:00 rozmowa z ordynatorem i psychiatrą o stanie ogólnym pacjentów.
9:00-10:30 obchód oraz obecność przy ustawianiu leków i decyzji o wypisach pacjentów.
 11:00-13:00 uczestnictwo w artterapii pacjentów, obserwowanie ich podczas zajęć oraz rozmowa. Pacjenci rysowali obrazki, malowali je, odbijali kalką, składali chustki.
13:00-14:30 opisywanie obserwacji terapii w systemie pięciu pacjentów.

Dzień siódmy:
Czas pobytu 8:00-12:00
8:00-9:00 rozmowa z ordynatorem i psychiatrą o stanie ogólnym pacjentów.
9:00-10:30 obchód oraz obecność przy ustawianiu leków i decyzji o wypisach pacjentów.
10:30-12:00 rozmowa z dwoma nowoprzyjętymi pacjentami. Jednego z depresją, drugiego ze schizofrenią paranoidalną. Przeprowadziłam wywiad pogłębiony.

Dzień ósmy:
Czas pobytu 8:00-12:00
8:00-9:00 rozmowa z ordynatorem i psychiatrą o stanie ogólnym pacjentów
9:00-10:30 obchód oraz obecność przy ustawianiu leków i decyzji o wypisach pacjentów.
10:30- 12:00 wprowadzanie danych o pacjentach z poprzedniego dnia do systemu komputerowego, zapoznanie się z dokumentacją nowego pacjenta

Dzień dziewiąty:
Czas pobytu: 8:00-12:00
8:00-9:00 rozmowa z ordynatorem i psychiatrą o stanie ogólnym pacjentów.
9:00-10:30 obchód oraz obecność przy ustawianiu leków i decyzji o wypisach pacjentów.
10:30- 12:00 rozmowy z pacjentami na korytarzu, żegnanie się , podpisywanie dokumentów z panią opiekun.

Jakie mam wrażenia po praktykach w Szpitalu dla Psychicznie i nerwowo Chorych w Świeciu?
Bardzo pozytywne. Nauczyłam się tam bardzo wielu rzeczy, których nie nabędę na studiach ucząc się teorii. Miałam okazję pracować z pacjentami, poznawać ich problemy, obniżać stres chociażby rozmową. Tęsknię za tym miejscem.